Olesno, Lasowice Wlk, Dobrodzień, Praszka, Gorzów Śląski, Radłów, Rudniki, Zębowice


POKOCHAŁEM W SOBIE FAJTAŁAPĘ
     Przepiłem 15 lat swego życia. Straciłem studia, miłość, rodzinę. Wciąż jestem chory i każdego dnia boję się, żeby nie zapić. Wciąż też pamiętam siebie sprzed lat - muszę o tym pamiętać, bo to daje mi siłę, aby trwać w trzeźwości. rys. Beata Biniek
     Karol ma 52 lata. W jego życiu zdarzyło się tak wiele, że mógłby swoimi przeżyciami obdzielić parę innych osób. Noce spędzone w rynsztoku, próby samobójcze, poczucie klęski i samotności. Ale odmienił swoje życie tak bardzo, że dziś to on pomaga innym, sobie podobnym, zmagać się z chorobą alkoholową.
     Jest niedzielny wieczór. Siedzimy przy gorącej herbacie i gadamy o życiu. Patrzę na tego człowieka, o którym nie można powiedzieć, że jest przystojny czy bogaty. A jednak mu zazdroszczę. Emanuje z niego spokój, radość życia, pełna akceptacja samego siebie.
     Od zawsze towarzyszyło mu poczucie klęski i nędzy własnego życia. Wielodzietna, biedna rodzina, dom bez żadnych wygód, ojciec alkoholik i on - miękki i wrażliwy, straszliwie samotny. Aby przetrwać w nieprzyjaznym świecie, uciekał w fantazje i iluzje. Z drobiazgów budował swoje radości. Nie było mu łatwo. Przez wszystkich postrzegany był jako fajtłapa i niedorajda. Nie nadążał za rówieśnikami, zżerała go nieśmiałość i kompleksy. Nigdy nie odważył się podejść do żadnej dziewczyny, bo bał się odmowy. Jako dziecko - zakompleksione i odrzucone - uciekał do kościoła. Chował się przed ludzkim wzrokiem w ciemnościach i płakał.
     Niestety, czas płynął, on rósł i dojrzewał. Jego szkolni koledzy nie ułatwiali mu życia i brutalnie ingerowali w jego emocje. Nie mógł równać się z nim właściwie w żadnej dziedzinie więc uciekał w książki i naukę. Tylko wtedy, gdy prosili go o odpisanie zadania, mógł czuć satysfakcje i przewagę nad nimi. Po raz pierwszy upił się w trzeciej klasie technikum. Mieszkał wtedy w Opolu w internacie. Wracał samotnie z teatru, odwiedzał kolejne bary i nie czuł wlewanego w siebie alkoholu. Dopiero w okolicach rynku poczuł, że traci nad sobą kontrolę. Właściwie nie wie, dlaczego tak postąpił. Przecież nie było w nim zgody na pijaństwo, przecież zawsze wstydził się pijanego ojca. Ale ten alkohol wtedy dał mu poczucie swobody i pewności siebie, której nigdy wcześniej nie doznał. Zaczął więc coraz częściej sięgać po alkohol. Po kieliszku był wolny i odważny, spychał w niebyt swoje kompleksy. Już nie był fajtłapą i niedorajdą! Był kimś!
     W wojsku rozpił się na dobre. Nie zauważył momentu, w którym alkohol zawładnął całym jego życiem. Wprawdzie znajomi coraz częściej odsuwali się od niego, mówili: Karol, za dużo pijesz, ale on wciąż był przekonany, że pije, bo chce, a nie musi. Stracił pracę, ale dalej niczego nie zauważył.
     W 1992 roku wpadł do znajomej w Oleśnie. Usiadł w fotelu i powiedział, że musi się napić. Jedyny alkohol, którym mogła go poczęstować, to była butelka zmrożonego adwokata. Siedział tam u niej, próbując rozgrzać alkohol, aby się napić. Wtedy zrozumiał, że jest chory. Następnego dnia jeszcze zapił, a potem pojechał do Parzymiech i poddał się leczeniu. Krok po kroku uczył się życia w trzeźwości, aby dziś mieć siłę i wolę pomagać takim samym jak on. Codziennie rano wstaje i obiecuje sobie, że przeżyje kolejny dzień bez picia. Trwa w tym postanowieniu już dziesiąty rok.
     Mówi o sobie, że udaje mu się to wszystko, bo uwierzył ludziom i polubił samego siebie. Zaakceptował wszystkie swoje słabości, pokochał w sobie fajtłapę. Stara się pamiętać o wszystkim, co zdarzyło się w jego życiu. Jeśli kiedyś zapomni siebie leżącego w rowie, brudnego, cuchnącego odchodami, to będzie znaczyło, że jest na prostej drodze do nałogu. Aby pogodzić się ze sobą, trzeba pogodzić się ze swoja przeszłością. Jest gotów dziś na to, co przyniesie mu los. Robi to, co chce. Wie, że ma prawo wyboru. Mówi, że alkoholizm jest bardzo demokratyczną chorobą, w takim samym stopniu dotyka bogatych i biednych, wykształconych i prostych ludzi. Wszystkich, którzy będą chcieli uwolnić się od nałogu, czeka taka sama droga.
     Renata Jerka (OGP38/LUTY 2002)
     (Imię bohatera reportażu zostało zmienione )
Problemem alkoholizmu zajmujemy się w obszernym raporcie na łamach 38. numeru OGP