Oleska Gazeta Powiatowa. Miesięcznik społeczno-kulturalny. Wydawca: COCON Systemy Komputerowe.

OLESKA GAZETA POWIATOWA
Ukryta historia kapliczek i krzyży przydrożnych.
Matka Boska Fatimska w Borkach Wielkich.
Na placu kościelnym w Borkach Wielkich, niedaleko wjazdu do klasztornego gospodarstwa umiejscowiona jest kapliczka Matki Boskiej Fatimskiej.
      Duża cementowa figura Matki Boskiej ustawiona jest na niewielkim postumencie zbudowanym z kamieni. Za nią podwójny łuk wykonany z metalowych prętów. Przed nią wśród klombu zieleni i kwiatów mniejsze figurki trojga dzieci: Łucji, Franciszka oraz Hiacynty, które zostały uszczęśliwione objawieniem się Matki Boskiej. Przy dzieciach jest jeszcze kilka figurek pasących się owieczek. Całość ogrodzona jest niewysokim murkiem wykonanym z kamieni oraz otoczona krzewami oraz drzewkami iglastymi.
      Z kroniki parafialnej możemy się dowiedzieć, że kapliczkę wykonano w 1963 roku, w kolejną rocznicę objawienia się Matki Boskiej w Fatimie. Ofiarodawcą był miejscowy rolnik Józef Kubosz (zmarł w 1991 roku). W tym samym roku za figurą Matki Boskiej umieszczono podwójny łuk otrzymany z Góry św. Anny. Dodatkowo zamontowany został reflektor oświetlający po zmroku figurę. Po raz pierwszy w świetle reflektora kapliczkę można było zobaczyć 31 października 1963 roku.
      Na fotografii wykonanej jeszcze przed październikiem 1963 roku możemy zobaczyć, że pierwotnie figura Matki Boskiej umieszczona była na grubym pniu drzewa. Całość otoczona była niskim drewnianym płotkiem. Wokół kapliczki rosły też drzewa.
      Hubert Imiołczyk (OGP 64 / kwiecień 2004)

Ukryta historia kapliczek i krzyży przydrożnych.
Chrystus Frasobliwy w Borkach Małych.
Na cmentarzu w Borkach Małych wśród mogił stoi figura przedstawiająca Chrystusa Frasobliwego. Cementowa, pomalowana na biało, figura ustawiona jest na prostokątnym postumencie. Na ścianie frontowej postumentu wyryta jest data: 29 marca 1952 r.
      Jak wyjaśnia nam Jan Brodacki, wieloletni kościelny kościoła p.w. Wniebowzięcia NMP w Borkach Małych, kapliczka stoi dokładnie w miejscu prezbiterium nieistniejącego kościółka, wyryta data przypomina tragiczny dzień pożaru świątyni.
      Kościółek p.w. św. Grzegorza wzniesiony został przed 1750 rokiem. Była do budowla drewniana, konstrukcji zrębowej. Dach stylizowany na barok pokryty gontem. Nad nawą w środkowej części świątyni była mała wieżyczka.
      Nabożeństwa w kościółku (będącym wówczas filią parafii Olesno) odprawiano tylko raz w miesiącu. Regularne nabożeństwa rozpoczęli sprawować zakonnicy franciszkańscy, kiedy 28 listopada 1942 roku Borki Małe włączono do parafii franciszkańskiej w Borkach Wielkich. Już po wojnie kościółek rozbudowano, dobudowując również, w drewnie, nowe prezbiterium. Drugą patronką kościółka stała się wówczas Matka Boska Wniebowzięta. Niestety w nocy z soboty na niedzielę 29 marca 1952 roku kościółek spłonął. Przyczyny pożaru nie ustalono, chociaż, jak mówią mieszkańcy, nie można wykluczyć zwarcia instalacji elektrycznej. Z wyposażenia kościółka ocalały tylko dwa obrazy olejne: "Matka Boska Wniebowzięta" i "Dusze w czyśćcu". Obrazy feralnej nocy były po prostu poza świątynią.
      Po pożarze nabożeństwa sprawowano w domu Antoniego Wróbla. Dzięki zaangażowaniu parafian w kilka miesięcy po pożarze przystąpiono do budowy nowej świątyni, usytuowanej nieco dalej od miejsca gdzie stał kościółek drewniany. Poświęcenie nowo wybudowanego kościoła miało miejsce w 1954 roku. W tym roku przypada więc jubileusz 50-lecia świątyni. Ale to już inna historia (do której postaramy się wrócić).
      Co roku w nowym kościele wspomina się poprzedniego patrona wioski św. Grzegorza i w dniu 12 marca mieszkańcy uczestniczą w całodziennej adoracji Najświętszego Sakramentu. Wieczorem natomiast, o godz. 18.00, celebrowana jest uroczysta msza św. z udziałem miejscowej orkiestry dętej. Przypomnijmy, że św. Grzegorz zwany "Wielkim" był wybitnym papieżem zasiadającym na stolicy Piotrowej od 590 do 604 roku. W 1298 roku ogłoszony doktorem Kościoła. Wspomnienie św. Grzegorza po reformie kalendarza liturgicznego przypada co prawda w innym terminie (w maju), ale w Borkach Małych zachowała się dawna tradycja, kiedy to tego świętego wspominano właśnie 12 marca. Podobnie będzie również w tym roku.
      Hubert Imiołczyk (OGP 63 / marzec 2004)

Ukryta historia kapliczek i krzyży przydrożnych
W Czarnym Lesie W Czarnym Lesie
W połowie drogi pomiędzy Borkami Małymi a Borkami Wielkimi mijamy las oraz leśniczówkę. Na mapach obszar ten oznaczony jest jako "Czarny Las". Kiedyś rósł tu prawdopodobnie bardzo gęsty, a co za tym idzie ciemny las.
      Jadąc od strony Borek Małych, po lewej stronie, mijamy rosnący przy drodze dąb. Na nim, dość wysoko, zawieszona jest mała kapliczka. Właściwie jest to tylko obraz IV Stacji Drogi Krzyżowej przedstawiający spotkanie Jezusa z Matką. Obraz umieszczony jest w oszklonej drewnianej ramie. Ramka od góry posiada mały dwuspadowy daszek. Na środku nad obrazem umieszczono malutki drewniany krzyżyk. Drewno kapliczki nie jest już w najlepszym stanie.
      Nie wiadomo, kto wykonał ramkę oraz od kiedy wisi w lesie. Z miejscem tym związane są jednak dwie legendy. Z obydwu wynika, że kapliczka upamiętnia miejsce tragedii.
      Jedna z nich mówi, że w tym miejscu, dawno temu, zamordowana została młoda dziewczyna. Mordu dokonał pewien młodzieniec, którego ta dziewczyna była narzeczoną. Stało się to podczas ich wspólnego niedzielnego spaceru.
      Druga opowieść jest może bardziej prawdopodobna. Otóż pewien chłop z Borek Wielkich poszedł do lasu ponieważ potrzebował tzw. "powąz" do siana. Powąz to nic innego jak tylko mocny drewniany drąg służący do umocowania siana na wozie podczas transportu. Taki drąg kładziono z góry na siano, a następnie powrozami przywiązywano do ramy wozu. To zabezpieczało przed utratą zawartości wozu podczas jazdy po polnych i wyboistych drogach. Ów nieszczęśnik upatrzone przez siebie drzewo ścinał podczas straszliwej wichury. Podczas ścinki gruby konar uderzył w mężczyznę, zabijając go na miejscu.
      tekst i rys. Hubert Imiołczyk (OGP 59 / listopad 2003)


rys. Hubert Imiołczyk Obelisk ku czci poległych w I wojnie światowej w Borkach Wielkich
      Na placu kościelnym w Borkach Wielkich, równolegle do drewnianego kościółka, stoi pomnik ku czci parafian poległych podczas pierwszej wojny światowej. Jest to ponad dwumetrowy czworoboczny obelisk, rozszerzony u dołu, osadzony na dwustopniowej podstawie. Obelisk zwieńczony jest kamiennym krzyżem z figurą Ukrzyżowanego.
      Na starych fotografiach można zobaczyć, że ścianę frontową zdobił Żelazny Krzyż oraz hełm pruski z gałązką palmową. Po wypukłościach można się domyślić, że były to płaskorzeźby. U dołu obelisku był krótki napis w języku niemieckim. Dziś można odczytać jedynie daty 1914 -1918. Nic nie wskazuje na to, by na ścianach pomnika były kiedykolwiek wyryte nazwiska poległych.
      Żelazny Krzyż, hełm i napis usunięto prawdopodobnie po 1945 roku. Przez długie lata na pomniku nie było żadnych symboli ani napisów. Na początku lat 90., na ścianie od frontu, na ciemnym tle namalowano złota farbą symbol krzyża i gałązki palmowej oraz wypisane są daty 1914 - 1918.
      Jak twierdzi o. Metody Grzesiek z boreckiego klasztoru franciszkanów, w kronice klasztornej zachował się zapis, że parafia i zakonnicy zlecili wykonanie pomnika kamieniarzowi z Kluczborka we wrześniu 1923 roku. Postanowiono, że pomnik usytuowany będzie po zachodniej stronie cmentarza. Przy budowie fundamentu, za zgodą klasztoru, budowniczowie weszli w teren cmentarza na 53 centymetry. By mieć swobodny dostęp, usunięto sprzed pomnika trawnik. Plac kościelny wówczas nie był jeszcze utwardzony. Co ciekawe, poświęcenie pomnika odbyło się dopiero w roku następnym, gdyż w związku z usytuowaniem pomnika na terenie placu kościelnego potrzebna była zgoda ówczesnego proboszcza z Olesna. Borki Wielkie były w tamtych latach jeszcze w obrębie parafii oleskiej.
      Natomiast, jak wynika z zapisów kroniki, decyzję o postawieniu pomnika podjęli sami franciszkanie. O zgodę zapytano po fakcie, gdy pomnik już stał. Wynikły stąd konflikt zakończył się dopiero w następnym roku poświęceniem obelisku.
      tekst i rys. Hubert Imiołczyk (OGP 58 / październik 2003)


Ukryta historia kapliczek i krzyży przydrożnychRys. H. Imiołczyk

Pamiątka szwedzkiego potopu?
      Wyjeżdżając z Borek Wielkich w kierunku Brońca tuż przed ostatnimi zabudowaniami możemy skręcić w prawo, tam przy polnej dróżce na tyłach zabudowań rodziny Nowarów stoi krzyż. Jest prosty krzyż drewniany z odlaną cementową figurą Chrystusa. Przed krzyżem rośnie mały ozdobny krzew. Krzyżem opiekuje się rodzina Nowarów, poprzednio Filipczyków Nie znamy fundatora pierwszego krzyża. Pani Hildegarda Filipczyk powiedziała nam, że obecny krzyż jest co najmniej trzecim, który stoi w tym miejscu. Przy każdej wymianie stare drewno palono. Zmieniała się również figura Ukrzyżowanego.
      Starsi mieszkańcy twierdzą, że historia krzyża sięga prawdopodobnie czasów najazdów szwedzkich. Niewykluczone, że w tym miejscu pochowani zostali szwedzcy żołnierze. Niektórzy krzyż ten łączą z opowieścią o zamordowaniu w tym miejscu trzech kobiet z Brońca. Mordu mieli dokonać Szwedzi.
      Hildegarda Filipczyk opowiada nam jeszcze jedną historię. Otóż podobno, dawno temu pewna Cyganka zamordowała własne dziecko i pochowała w miejscu gdzie obecnie stoi krzyż. Co łączy te wydarzenia, to cel postawienia krzyża, czyli upamiętnienie tragedii.
      tekst i rys. Hubert Imiołczyk (OGP 56-57 / lato 2003)


Kapliczka przy drodze z Borek Wlk. do Kucob Nowa kapliczka, stara legenda
      Tę kapliczkę zobaczymy mijając ostatnie domy na drodze z Borek Wielkich do Kucob. Stoi po lewej stronie ulicy Leśnej. Zbudowana cegły, otynkowana, przypomina domek z dwuspadowym dachem pokrytym dachówką. Kapliczka zwieńczona jest żelaznym krzyżem z figurą Ukrzyżowanego Chrystusa. Za przeszkloną wnęką figura Matki Boskiej, przed kapliczką klomby. Ufundowana, wybudowana oraz otoczona opieką została przez rodzinę Józefa Bensza.
      1.
      Kapliczka powstała w połowie lat 70., ale pewne jej elementy, między innymi metalowy krzyż, pochodzą z wcześniejszej kapliczki, która stała w pobliżu, po drugiej stronie drogi. Tamta, w stylu neogotyckim, była zbudowana z czerwonej cegły. Czczono w niej również Matkę Boską. Powstała prawdopodobnie jeszcze przed I Wojną Światową. Nie wiadomo, kto był jej fundatorem oraz dlaczego została zbudowana. W połowie lat 70. budowano drogę asfaltową z Borek do ośrodka wypoczynkowego w Kucobach. Plan drogi wytyczono tak, że kapliczka znalazła się niemal na jej środku. Kapliczkę postanowiono przenieść. Jej stan jednak na to nie pozwolił. Powstała więc od podstaw nowa kapliczka, która została poświęcona przez ówczesnego gwardiana franciszkanów, o. Łukasza. Do tej kapliczki do dnia dzisiejszego podąża jedna z trzech procesji parafialnych podczas obchodów Dni Krzyżowych.
      2.
      Z wcześniejszą kapliczką związana była pewna legenda. Józef Bensz zaznacza, że usłyszał ją od swojego dziadka Jana Bensza, a ten wcześniej usłyszał ją od swojego ojca Sylwestra Bensza. Działo się to jeszcze przed I Wojną Światową. Pewnego dnia polną jeszcze wtedy drogą podążała dziewczynka. Szła sama. Nagle została napadnięta przez gromadę rabusiów. Udało jej się wyrywać z ich rąk i schować za stojącą w pobliżu kapliczkę. Przerażona błagała Matkę Boską o pomoc. Bezlitośni zbójcy strzelali do niej z pistoletów, jedna z kul trafiła w figurę Matki Boskiej stojącej we wnęce kapliczki.
      I tu stał się cud. Kula odbiła się od figury i wróciła jak bumerang, raniąc śmiertelnie strzelającego zbójcę. Pozostali widząc to, czym prędzej uciekli. A dziewczynka cała i zdrowa wróciła do domu.
      tekst i rys. Hubert Imiołczyk (OGP 55 / czerwiec 2003)

Pomiędzy kościołami
     W Borkach, między kościołami Na cmentarzu w Borkach Wielkich trudno nie zauważyć dużej kapliczki ustawionej pomiędzy starym drewnianym kościółkiem, a wysoką nową świątynią. Architektonicznie nawiązuje do neogotyckiego stylu kościoła p. w. św. Franciszka. Wybudowana została zresztą z tych samych materiałów. W środku umieszczona jest płaskorzeźba przedstawiająca modlitwę Jezusa w ogrodzie oliwnym przed jego pojmaniem. Jak można przeczytać w starych klasztornych kronikach, rzeźba zamówiona została przez franciszkanów jeszcze przed I wojną światową. Przywieziono ją latem 1916 roku. Ustawiona została przez dwóch pracowników firmy Moroder z Offenbach. Po ustawieniu płaskorzeźbę pomalowano.
      Uroczyste poświęcenie kapliczki miało miejsce w dzień Wszystkich Świętych 1916 roku. Jak wspomina ówczesny kronikarz, na cmentarz udała się procesja, śpiewano pieśni i po okolicznościowym kazaniu rzeźba i kapliczka została poświęcona. Kapliczka została postawiona z myślą o niewielkim cmentarzu klasztornym, wyodrębnionym z całości cmentarza parafialnego. Do dziś właśnie w tym miejscu spoczywa dwunastu zakonników. Mogiły ustawione są po jednej i po drugiej stronie kapliczki. W środku do płaskorzeźby prowadzi chodnik. Kapliczka jest niewątpliwie ozdobą całego cmentarza.
Dwa krzyże
      Jadąc z Borek Małych do Borek Wielkich, jakieś trzysta metrów przed pierwszymi zabudowaniami, po lewej stronie drogi stoi wysoki drewniany krzyż z figurą Chrystusa ukrzyżowanego. Sam krzyż wraz z figurą jest podobny do kilku krzyży, które możemy spotkać w Borkach.
      Pierwszy krzyż w tym miejscu stanął już na początku XVIII wieku. W tym bowiem miejscu zmarł jeden z mieszkańców Borek Wielkich powracający pieszo z Olesna. Zmarł na straszliwą zarazę - dżumę, która zdziesiątkowała mieszkańców Olesna w 1708 roku. Zmarło wtedy 90% Oleśnian. Pozostali przy życiu, jako wotum za ocalenie wybudowali później kościół ku czci Św. Rocha w Grodzisku. Ale to już zupełnie inna historia. Pomimo że krzyż w Borkach Wielkich upamiętnia tragedię człowieka, to jednak przypomina ocalenie pozostałych mieszkańców, dla których na pewno nie byłoby żadnego ratunku, gdyby zarażony dżumą człowiek powrócił do wioski, do swojej rodziny. O epidemii dżumy w Borkach Wielkich w tamtym okresie nie wspominają żadne dokumenty i kroniki, a powyższą historię związaną z tym krzyżem przekazała nam Agnieszka Kuzaj.
      Teresa Giza, jej córka, opowiedziała nam jeszcze jedno zdarzenie z nim związane. Otóż w latach 60. drzewo z tego krzyża było już w bardzo złym stanie. Wtedy borecka młodzież postanowiła zlecić wykonanie nowego krzyża. W tym samym czasie nowy krzyż polecił wykonać również właściciel pola, przy którym stał krzyż dotychczasowy. Skoro były już dwa krzyże, to ten drugi postawiono nieopodal pierwszego, ale po przeciwnej stronie drogi.
      Dziś krzyżem upamiętniającym śmierć zadżumionego człowieka opiekuje się Gertruda Flak, zaś nowym Teresa Giza.
      Tekst i rys: Hubert Imiołczyk (OGP 48 / listopad 2002)

rys. Hubert Imiołczyk W Borkach, za młynem
      Ta kapliczka uważana jest za jedną z najstarszych w Borkach Wielkich. Stoi przy moście za młynem po lewej stronie drogi z Borek do Wędziny i Sierakowa. Jest to niewielka kapliczka z cegły, otynkowana i odmalowana na biało. Kształtem przypomina niewielki domek pokryty dachówką. Na zwieńczeniu dachu malutki krzyżyk. Od strony ulicy w kapliczce jest oszklony otwór, a wewnątrz obraz św. Jana Nepomucena. Przed obrazem zawsze świeże kwiaty.
      Warto dodać, że figury lub obrazy św. Jana Nepomucena spotykamy w kapliczkach na Śląsku bardzo często. Częściej tylko wyobrażenia Chrystusa i Matki Boskiej. Ten czeski święty kapłan żył w latach ok. 1350 do 1393. Zginął w Pradze zrzucony z mostu do Wełtawy za czasów króla Wacława IV. Jedna z hipotez podaje, że śmierć poniósł dlatego, gdyż nie chciał złamać przed królem tajemnicy spowiedzi.
      Z Borecką kapliczką związane są dwie legendy, które przekazali uczniom szkoły podstawowej starsi mieszkańcy Borek Wielkich, Gertruda Zug i Norbert Bensch. Oni sami usłyszeli je od swoich rodziców.
      Jedna z legend mówi, że kapliczka upamiętnia ludzi utopionych w rzece, wpadła tam bowiem bryczka wioząca gości weselnych. Druga legenda głosi, że utopili się rodzice oraz rodzice chrzestni wiozący dziecko do chrztu. Samo dziecko wypłynęło na wodę w beciku i zostało uratowane.
      Obecna droga, przy której stoi kapliczka, prowadzi przez wzniesienie, za kapliczką jest kilkumetrowy uskok z przepływającą tam rzeczką.
Tekst i rys. Hubert Imiołczyk (OGP 46 / wrzesień 2002)


     Kapliczką bądź krzyżem znaczono w przeszłości radosne jak i bolesne wydarzenia. Rzadko są to dzieła sztuki - Liczyła się intencja. Każda kapliczka to ukryta historia, legenda. Na łamach OGP postaramy się je wydobyć i przedstawić. Zapraszamy więc Was, drodzy Czytelnicy do współpracy i nadsyłania ciekawych opowieści związanych z kapliczką, niedaleko której mieszkacie lub przejeżdżacie codzienne do pracy.
     Historię dwóch związanych ze sobą kapliczek przesłała nam Joanna Meryk z Borek Wielkich. Opowieści o nich wysłuchała od swojej babci, Gertrudy Zug. Kapliczki stoją w Borkach Wielkich w odległości około 200 metrów od siebie. Jedna przy ostatnich zabudowaniach, jadąc w kierunku do Wędziny i Sierakowa. Druga obok gospodarstwa rekreacyjnego Ryszarda Bayera. Są to bardzo podobne kapliczki wraz z wnękami, w których wstawiono figury Matki Boskiej. Kapliczki zwieńczone zostały kamiennymi krzyżami. Przed nimi klomby z kwiatami. Postawiono je w 1925 roku. Upamiętniają tragedię rodzinną, która rozegrała się na początku XX wieku. W niedużych odstępach czasowych zamarzli tam dwaj młodzieńcy - bracia, a działo się to w pobliżu ich domu rodzinnego.
     Obecnie kapliczkami opiekują się mieszkańcy ulicy Woźnika w Borkach Wielkich.
     Tekst i rys. Hubert Imiołczyk (OGP 40 / kwiecień 2002)


Borki Wlk.
     W Borkach Wielkich, w środku wsi, na rozstajach dróg stoi drewniany krzyż z cementową figurą Chrystusa ukrzyżowanego. Za krzyżem wznosi się wysoki budynek Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego prowadzonego przez Siostry Służebniczki NMP.
     Od pokoleń mieszkańcy przekazują sobie wieść, że krzyż stoi w miejscu mogiły żołnierzy szwedzkich. Czy faktycznie upamiętnia wydarzenia z XVII wieku związane z "potopem szwedzkim", trudno dziś orzec. Co ciekawe, zachowały się również inne podania lub może legendy dotyczące tamtego okresu. Mówi się między innymi o tym, że uciekający przed wojskiem polskim Szwedzi część zdobytych łupów wojennych utopili w bagnach znajdujących się w lasach w Kucobach. Inne podanie mówi o żołnierzach szwedzkich stacjonujących na polach w Kuźnicy Boreckiej. Faktem jest, że do niedawna rolnicy mogli tam wyorać zardzewiałe części białej broni. O dwóch krzyżach na grobach Szwedów wspominają też mieszkańcy Brońca, a w bronieckich lasach można podobno znaleźć ślady po okopach budowanych przed nadciągającymi Szwedami.
     Terytorialnie Śląsk należał w tamtym okresie do Austrii, ale do klasztoru na Jasnej Górze jest stąd tylko niecałe 50 kilometrów.
     Tekst i rys. Hubert Imiołczyk (OGP 43-44/lipiec-sierpień 2002) Drukuj stronę
     GÓRA