Olesno, Lasowice Wlk, Dobrodzień, Praszka, Gorzów Śląski, Radłów, Rudniki, Zębowice


Zwierzęta na ziemi oleskiej. 15
Tak wygląda sandacz....Sandacze
     Zębaty, pręgowany, kolczysty, drapieżnik o opalowych oczach. Jest szybki i Rośnie szybko, dorastając do kilkunastu kg. Rekord Polski wynosi 15,60 kg i od 1978 r. czeka na pobicie. Ten nocny i dzienny łowca ryb jest sam przedmiotem pożądania wędkarzy i rybaków, będąc trudną i cenna zdobyczą, a już zdobyty staje się rarytasem
     1.

     To wizytówka sandacza, w łacinie Lucioperca, co oznacza dosłownie "szupako-okoń". Ze szczupaka ma wysmukłe, muskularne ciało i zębatą paszczę z psimi kłami i szybki wzrost. Z okonia prędkość, kolce na płetwie grzbietowej, pręgi oraz nawyk gromadnego ścigania ofiar, zaś z obydwu zamiłowanie do kanibalizmu.... a tak okoń
     Sandacze należą do rodziny okoniowatych, wraz z okoniami i jazgarzami. Niezwykłe są oczy sandacza - źrenice przesłania biel, niczym zaćma mieniąca się barwą opalu, zaś gałki osadzone blisko paszczy dają im wygląd chciwej drapieżności. Dzięki tym oczom ryby te doskonale widzą w wodzie mętnej, którą lubią, a także w mrokach głębin i w nocy, zaś linia boczną lokalizują bezbłędnie każdą przeszkodę i zdobycz.
     Wszystko to znamionuje doskonałego łowcę, grasującego w jeziorowych toniach. Sandacze uwielbiają nocne łowy, konkurując w nich z węgorzami i sumami., jednak są też aktywne za dnia. Ryby te bytują w dolnych odcinkach rzek, w jeziorach, a nawet w zalewach i zatokach Bałtyku. Osiedlone sztucznie przyjęły się w nizinnych zbiornikach zaporowych na Opolszczyźnie; Turawie, Otmuchowie, Głębinowie, i tam ich przyrosty są imponujące. bo w 4. roku osiągają wagę 1,5 kg i długość 50 cm. Wolniej rosną w zbiornikach górskich (Solina, Czorsztyn, Rożnów) i w głębokich jeziorach rynnowych.
     Sandacze unikają roślinności, bo tam czyhają na nie szczupaki. Są więc rybami otwartej wody, najchętniej mało przezroczystej. Lubią dna twarde, żwirowe z rafami kamiennymi, uskokami i zawadami dennymi, będącymi ich kryjówkami. sandacz
     Doceniając walory wędkarskie i kulinarne tych szlachetnych ryb, władze PZW zarybiały nimi często swoje zbiorniki w powiecie oleskim, z różnym skutkiem. Sandacze dobrze przyjęły się w stawie Żurawiniec (łowisko specjalne Koła PZW Olesno), w Koczurach (łowisko specjalne Koła PZW Rzemieślnik) i w paru innych stawach.
     Nielicznie wędkarze poławiają je tam od lat, lecz rzadko, gdyż jest ich niewiele w tak małych wodach, najczęściej porosłych gęsta roślinnością i o dnach gliniastych. Sandacze są trudna zdobyczą, wymagającą wielu Prawdziwi ich łowcy zwani "sadaczowcami", jeżdżą za nimi na wielkie wody, najczęściej do Turawy i Głębinowa, ja, pisząc o nich w czerwcu, przypomina, że 1 czerwca jest dniem otwarcia sezonu połowu sandaczy
     2
     To właśnie sandacze poza łososiowatymi odgrywają główna rolę w moim wędkarskim życiorysie. One były celem moich wędrówek po Polsce. Tropię je od 40 lat i wiem o nich prawie wszystkie, a pomimo to nie zawsze przekłada się to na wyniki połowów. Sandacz to trudny i wymagający przeciwnik, dlatego znam wielu bardzo dobrych wędkarzy, którzy nie złowili go nigdy. Przygód z sandaczami miałem wiele i złowiłem ich bardzo dużo, najwięcej w Turawie, której urokiem zaraziłem się w latach 60. Tam zetknąłem się z "sandaczowcami" i wiele lat praktykowałem u nich i z nimi. Ci wędkarze dzielą się na dwie odrębne grupy: brzegowców i łodziowców, a wszyscy oni na spinngistów i gruntowców. Wspólnie jednak poddani są tym samym reżimom: godziny i dni bez brań, wiele nieprzespanych nocy wśród burz, ulew i szkwałów, skwarne dni na wodzie, tysiące pustych rzutów, stracone urwane zestawy, blachy, koguty, ryby - oczywiście te największe itp., itd. Oni są na to skazani, bo chcą przechytrzyć rybę równie przebiegłą i ostrożną. Wiedzą, że każdy opór na żyłce sandacz skwituje wypluciem przynęty, każdy hałas i stukot wypłoszy go z łowiska, a nawet już zacięty jest niepewny, bo daleka jest droga do wyholowania go szczęśliwie.sandacz
     Nie mając łodzi praktykowałem parę lat u brzegów jako spinningista. Zniechęcony licznymi zaczepami i utrata wielu błystek przeszedłem na połowy z gruntu na żywca - to samo, większość sandaczy zrywało się na pniakach, bo strefa brzegowa jeziora to cmentarzysko pni i korzeni. Przeniosłem się do łodziowców - spinningistów i10 lat pływałem solo, a następnie z różnymi kolegami z Olesna, Kluczborka, Opola i Praszki. Najdłużej, bo 14 lat, z moim kolega Wojtkiem. Pozdrawiam tych wszystkich, którym umilałem czas opowieściami z "dębowych lasów i wód" przez tamte noce i dnie.
     Lata na wodzie dały mi możliwość poznawania prawdziwych zwyczajów sandaczy. One żerują dobrze na obu granicach nocy - brania zdarzają się tak o zmierzchu, jak i przedświtem w strefie brzegowej na płyciznach i górkach. Apetyt mają również w dzień i można je złowić w samo południe w głębszych partiach jeziora. Sławny dziadek Płatkowski z Olesna łowił je często właśnie w południe na "końskich dołach".
     Odkryłem, że sandacze mogą połykać ryby do 30 cm i większe, że z dobrym skutkiem można je złowić w nocy na spinning, że złowione kąsają dotkliwie po palach, a w wodzie, gdy samce pilnują ikry, są niczym psy, rzucają się na wszystko i gryzą. Widziałem sandacze wypchane własnym narybkiem (50-100 sztuk w żołądku) i znam bezsilność, gdy z tego powodu nie biorą tygodniami.
     Mijały lata, zmieniały się łodzie i koledzy na nich, ubywało sandaczy. Zmieniało się też jezioro - dzisiaj umiera i to jest smutne. Jednak jestem optymistą i wierze, ze dożyjemy dni, gdy ujrzymy Turawę czystą jak przed laty, a w jej wodach polować będą pręgowani łowcy o opalowych oczach.
     Andrzej Faliński (OGP 42 / czerwiec 2002)
     Ilustracje: znaczki ze zbiorów Autora