Olesno, Lasowice Wlk, Dobrodzień, Praszka, Gorzów Śląski, Radłów, Rudniki, Zębowice |
Zwierzęta na ziemi oleskiej (17) Zaskroniec - nie róbmy mu krzywdy! Gdy zobaczycie gdzieś nad brzegami lud w wodach stawów, jezior, glinianek węża, zamiast uciekać lub go zabijać, przyjrzyjcie mu się dobrze. Zapewne zobaczycie dwie duże, półksiężycowe plamy koloru żółtopomarańczowego w zaskroniowej, tylnej części głowy, którym ten wąż zawdzięcza swoja polską nazwę. To zapewne zaskroniec, całkowicie niegroźny i podlegający ochronie, więc nie róbcie mu krzywdy! 1. Zaskroniec zwyczajny (łac. Natrix natrix) często zwany jest też wężem wodnym. Ma płaską, owalną głowę, o dużych oczach, wyraźnie odgraniczoną zwężeniem szyjnym od masywnego tułowia. Ubarwienie zmienne: brunatne, oliwkowe do czarnego. Ciało pokryte drobnymi łuskami, zaś brzuch szerokimi tarczkami koloru kremowego. Długość samców dochodzi do 75 cm, samice osiągają 150 cm, wyjątkowo 200 cm. Wąż to, podkreślmy, niejadowity i objęty ochroną. Zaskrońce wywodzą się z gromady gadów, rzędu łuskoskórych i podrzędu węży, których liczba sięga ponad 2700 gatunków, z czego tylko 27 występuje w Europie. Są najliczniejszymi w Polsce niejadowitymi wężami, do których należą też bardzo rzadkie węże Eskulapa i gniewosze plamiste. Znane w Polsce padalce nie są wężami i należą do podrzędu jaszczurek. Zaskrońce spotkać możemy na terenach podmokłych, wśród mokradeł, na skraju lasów liściastych, przy zbiornikach wodnych, wśród trzcin, sitowia i krzaków. Węże te doskonale pływają i nurkują, spłoszone chronią się w wodzie. Żywią się żabami zielonymi i brunatnymi, mniej chętnie zjadają ropuchy, traszki i wyjątkowo ryby. Ofiary wypłaszają bardzo zwinnie, ścigając i łapiąc w paszczę uzbrojoną w długie zęby szczęki górnej. Zdobycz połykają żywą i nigdy nie owijają jej splotami ciała, jak robią to węże dusiciele. Będąc gadami zmiennocieplnymi, zaskrońce uwielbiają wygrzewać się w promieniach słońca, szczególnie rano rozgrzewają ciało odrętwiałe od chłodu nocy. Dopiero wygrzane stają się aktywne w godzinach południowych i w ciepłe wieczory. Nocami odpoczywają ukryte i zwinięte w kłębek. Październikowe chłody zmuszają je do szukania zimowiska w jamach, norach kretów, pniach. Zimę przesypiają gromadnie do końca marca. Gody odbywają w kwietniu lub maju. Samice w lipcu, czasem w sierpniu składają w butwiejących liściach, trocinach lub w kompoście 15-30 i więcej miękkich, białych jaj. Z nich wylegają się po 10-15-60 dniach, w zależności od temperatury gniazda, małe zaskrońce o długości 15 cm. Zdarzało się, że w ciepłych wiórach tartacznych znajdowano 4000 jaj złożonych przez setki samic. Zaskrońce w ciągu roku zrzucają wielokrotnie starą, zrogowaciałą warstwę naskórka, co nosi nazwę wylinki. Wrogami zaskrońców jest wiele zwierząt. Ich jaja zjadają szczury, kuny, ptaki i mrówki, młode padają łupem żab, owadów, większości ptaków i ryb. Dorosłe osobniki zjadane są przez bociany białe i czarne, czaple, gadożery, myszołowy, kormorany, błotniaki, krukowate, jeże, lisy i borsuki. Dlatego w okolicach, gdzie licznie gniazdują bociany i czaple, zaskrońce są rzadkością. 2. Zaskrońce, tak często budzące przerażenie lub obrzydzenie, były moimi ulubieńcami. Pasjonował mnie ich hipnotyczny, zimny wzrok, zwinność i bezszelestne skradanie się. Nigdy nie zapomnę pierwszego spotkania z zaskrońcem. Mając trzynaście lat, ujrzałem pierwszego zaskrońca nad rzeką Skorą - odważyłem się i złapałem go oburącz. Wąż zasyczał okropnie i miotał się, uderzając mnie ogonem i pyskiem. Nagle trysnął cuchnąca, żółtawą cieczą, której fetor oszołomił mnie. Przerażony wypuściłem go, a wąż upadł na trawę, sprawiając wrażenie martwego. Jego ciało było wiotkie, z otwartego pyska zwisał rozdwojony język, a źrenice opadły w dół. Ostrożnie szturchnąłem go parę razy. Pomyślałem, ze zdechł ze strachu i należy go zakopać. Gdy wróciłem z kijem, węża już nie było. Później dowiedziałem się, że atakowane zaskrońce stosują taktykę "udawania trupa", co nieraz chroni ich życie. Opróżniając gruczoły analne ze śmierdzącą wydzieliną, skutecznie płoszą prześladowców. To cała ich obrona. Z czasem udomowiłem cztery zaskrońce, hodując je w szklanym terrarium z piaskiem i basenikiem. Każdy miał imię, a wszystkie łatwo się oswoiły i reagowały na znajomą osobę i jej głos. Karmiłem je żabami i karasiami. Węże połykały ofiary o wiele większe od swojej paszczy i głowy dzięki rozciągliwości mięśni czaszki, przełyku i rozdzielnej żuchwie. Akt połykania trwał nieraz parę godzin. Wszystkie były zmarzluchami i gromadziły się pod żarówką ogrzewającą terrarium. Lgnęły do ciepła rąk i ciała, czując się doskonale w ciepłych i ciemnych kieszeniach marynarki, gdzie zasypiały potulnie. Zabierałem je nieraz do szkoły, co powodowało ucieszne epizody. Moi dwaj ulubieńcy, Kajtek i Zygzak zakłócili niejedną lekcję, szczególnie gdy matematyczka próbowała przepytywać mnie przy tablicy. W swoim czasie wszystkim wężom zwróciłem wolność. 3. Zaskrońce zawsze licznie występowały na terenie naszego powiatu. Włócząc się za rybami i grzybami, widywałem je często nad rzekami i każdym zbiornikiem wodnym, szczególnie leśnym. Najliczniej występowały na wyspie stawu w Kucobach, w Borkach Wlk., Koczurach i na Żurawińcu, na Piekle, w rezerwacie Smolnik, nad Łomnicą, Liswartą, Stobrawą, Dobrą, Budkowiczanką, Mysliną, Pruskowskim Potokiem, Prosną i Wyderką, i na wszystkich gliniakach. Jednak w ostatnich 10 latach ich populacja w tych miejscach znacznie zmalała, co spowodowane jest liczną penetracją tych terenów przez polujące bociany, czaple, kruki, lisy i wiele innych wrogów tych poczciwych węży. Dlatego zachowajcie je w łaskawej pamięci, wiedząc, że nie wszystko, co pełza, jest żmiją. Andrzej Faliński (OGP 46 / wrzesień 2002) Ilustracje: znaczki ze zbiorów autora. Literatura: M. Młynarski: Płazy i gady Polskie, 1971; A. Haber: Zoologia dla techników leśnych, 1984, E. Diesner, J. Reichholf: Płazy i gady, 1997. |