Komentarz subiektywny
"Śląska solidarność"
      Nawiązując do opublikowanego w OGP nr 11 artykułu "Cena euro", autorstwa Renaty Jerki, oraz "Wyprawy po euro", tekstu podpisanego przez Mateusza, chciałem uzupełnić w pewien sposób zawarte tam informacje.
      Niepisaną tradycją w naszym regionie jest podział na "poloków" i "ślonzoków". Osobiście nie uznaję tego podziału (sadzę, że tak jak większość młodych ludzi mojego pokolenia), jednak ciągle się z nim borykamy. Jest wręcz codziennością, że starsze osoby go używają, a czasami przypominają sobie o tym podziale także wykształceni "śląscy" kandydaci w wyborach. Szkoda, że idąc do zjednoczonej Europy, odnawiamy przedwojenne podziały.
      W ostatnim czasie pojawiło się sporo firm proponujących pomoc w znalezieniu pracy "posiadaczom paszportów UE". Przez pewien czas przebywałem w Niemczech i spotkałem tam sporo osób pochodzących z okolic Kielc. Zafascynowała mnie wtedy współpraca nowo przyjeżdżających i tych, którzy od wielu lat tam mieszkali. Zaaklimatyzowani już w Niemczech pomagali w znalezieniu mieszkania, pracy, często nawet finansowo swoim krajanom, którzy dopiero co przyjechali. A "u nas Ślązaków pracujących w Niemczech?" Sąsiad nie wie, co robi jego znajomy, mimo że jadą jednym autobusem do Niemiec. Jeden nie wie, gdzie pracuje drugi, a jeśli ktoś zaczyna pracę w mojej okolicy, no to niech sobie radzi! Należałoby chyba mieć odrobinę więcej tej "śląskiej solidarności". Dobrze, że można jeszcze czasami liczyć na rodzinę. Jednak nie to denerwuje najbardziej, chociaż boli...
      Inny przykład. Niektórzy "społeczni" działacze mniejszości niemieckiej ułatwiają znalezienie pracy za granicą, za drobną opłatą ... ok. 50 euro. Oczywiście, nie oczekują żadnych gratyfikacji za tę pomoc, ale każdy daje... : "Jak nie dasz, to ci następnym razem roboty nie załatwią"...
      Och jak miło, że oleska minderheit tak bardzo się troszczy o płacących składki ...
      Autochton (OGP 49 / grudzień 2002)