Rudniki
Proboszcz strażak z poczuciem humoru
Dzieci i młodzież, którą uczy w miejscowej szkole podstawowej i gimnazjum, wręcz za nim przepada, dorośli zadowoleni chodzą na jego msze, wiedząc, że słuchać będą Ewangelii, a nie politycznej agitacji, najstarsze pokolenia liczyć mogą na jego szacunek i pomoc. Ks. Krzysztof Błaszkiewicz cieszy się olbrzymią popularnością wśród swoich parafian.
1.
Przystojny, słusznej postawy, inteligentny, z poczuciem humoru, lubiany jest przez wszystkie pokolenia swoich wiernych. Jego współpracę cenią sobie okoliczne instytucje i stowarzyszenia, wiele inicjatyw i pomysłów księdza zostało życzliwie przyjętych i jest wykorzystywanych do dzisiaj. Wszyscy rudniczanie zżyli się ze swoim proboszczem i nie wyobrażają sobie innego człowieka na tym miejscu.
Krzysztof Błaszkiewicz urodził się 7 sierpnia 1961 roku w Będzinie. Święcenia kapłańskie otrzymał 18 maja 1986, a do naszej wioski dotarł w lipcu 1991 roku po pięciu latach kapłaństwa. Już od pierwszych lat życia wiedział, że zostanie księdzem, i nigdy potem nie miał żadnych wątpliwości, że dokonał słusznego wyboru.
- Moja fascynacja Jezusem układała się stopniowo jak mozaika, fragment po fragmencie" - mówi. Był ministrantem, lektorem, uczestnikiem kolejnych "Oaz". Po zdanej maturze wstąpił do seminarium, gdzie osiągał znaczne sukcesy. Na trzecim roku studiów wybrał specjalizację historyczną, co zaważyło także na jego dzisiejszej działalności. Jego pierwszą i jedyną parafią są Rudniki, z którymi zżył się już nierozerwalnie i dla której poświęca swój czas i siły. Na pytanie, co czuł, kiedy przybył tu w 1991, aby objąć probostwo, odpowiada: "Strach, człowieku, a co ty byś czuł?"
2.
Jego historyczny konik spowodował, że zaraz po przybyciu do Rudnik, zainteresował się publikacjami dotyczącymi historii naszej gminy. "Okazało się, że to kompletny ugór" - mówi z uśmiechem. Pierwszą publikacją dotyczącą Rudnik był artykuł o studentach z Rudnik, którzy w XV w. studiowali na Uniwersytecie Jagiellońskim, który ukazał się w "Biuletynie informacyjnym gminy Rudniki" regularnie zamieszczającym artykuły księdza Krzysztofa. Okazało się, że mieszkańcy przegapili ważną datę, świadczącą o tym, że Rudniki liczą sobie już 600 lat. Pierwsza wzmianka pochodzi z 1381, więc sześćset lat przypadło jeszcze przed przybyciem księdza do naszej parafii. Znalazł on jednak drugą datę, mówiącą o tym, że parafia w Rudnikach istniała na pewno w 1397. Stąd wziął się pomysł wielkiego jubileuszu, uczczenia rocznicy istnienia Rudnik. Prace nad kompletna historią nie tylko samych Rudnik, ale też wszystkich wiosek gminy trwają. Ich częścią są spotkania z parafianami połączone z odczytami o historii okolicy. Referaty ukazały się w książce "Rzeka, która łączy... Historia lokalna powiatu oleskiego", wydanej w 2003 r.
Ambicją księdza jest zacieśnienie więzów pomiędzy społecznością powiatu, co bezpośrednio można wyczytać w jego pracach historycznych. Chciałby wydać kompletną historię gminy w formie książki.
Za odnajdywanie korzeni naszej miejscowości i propagowanie wiedzy historycznej wśród parafian ksiądz Krzysztof Błaszkiewicz otrzymał w 2000 r. tytuł Honorowego Obywatela Gminy Rudniki. Sitodruk upamiętniający to wydarzenie jest jedyną ozdobą na ścianie pokoju księdza. "W uznaniu za aktywne uczestnictwo w życiu społecznym naszej gminy, a szczególnie za odkrywanie historii bliskich nam miejsc, co w znacznym stopniu przyczyniło się do poznania naszej Małej Ojczyzny, a tym samym wzmocnienia więzi lokalnych jej mieszkańców" - głosi tekst na pamiątkowej tabliczce.
3.
Jednak zasługi księdza dla Rudnik mają także swój bardzo praktyczny wymiar. Jego społecznikowskie zamiłowanie sprawiło, że zainicjował akcję dożywiania dzieci w szkole. Duże znaczenie miała też pomoc w przekazaniu władzom samorządowym ziemi należącej do Kościoła, na której powstają nowe zabudowania rudnickiego gimnazjum. On także był pierwszym, który zorganizował pomoc dla rodziny, której dom spłonął w wigilijną noc. Duszpasterz dba nie tylko o rozwój wiedzy historycznej, ale także o rozwój smaku estetycznego swoich wiernych. Służą temu występy artystyczne, odbywające się często w kościele. Mieszkańcy Rudnik mieli dzięki swojemu proboszczowi okazję posłuchać śpiewu europejskiej sławy tenora z Łodzi, Mirosława Karaudy, czy zobaczyć występ zespołu "Śląsk".
W rozmowie wyznał, że marzeniem, które musi zrealizować, jest przedstawienie rudniczanom muzyki rodziny Pospieszalskich, jego wieloletnich znajomych, których umiejętnościami jest zafascynowany. Tradycją są też już wycieczki jednodniowe. Program tych wycieczek zakłada, że przez pierwszą połowę dnia ludzie modlą się i zwiedzają kościoły, bazyliki i sanktuaria, a przez drugą odpoczywają, zwiedzają zabytki świeckie, bawią się wspólnie przy ogniskach itp. Chodzi o to, mówi proboszcz, " żeby się ludzie mogli odprężyć, pochichrać trochę"
Stosunkowo niedawno, 15 lutego 2002 ksiądz Błaszkiewicz wstąpił w szeregi straży pożarnej, zafascynowany ich zdolnością organizacji i rygorem. Opisał historię rudnickiej jednostki. Czynna praca w szeregach strażaków przyniosła mu uznanie, czego materialnym dowodem jest medal "Zasłużony dla pożarnictwa". Został także nominowany na kapelana gminnego, co wiąże się oczywiście z kolejnymi, czasami czasochłonnymi obowiązkami. "W mundurze wygląda równie dobrze, jak w sutannie" - mówią z uśmiechem parafianki.
Ksiądz Krzysztof nosi się zamiarem utworzenia "Towarzystwa Przyjaciół Rudnik" - stowarzyszenia ludzi, którzy będą propagować, zbierać i systematyzować wiedzę na temat naszej miejscowości.
***
W Rudnikach nigdy nie ma takiego spokoju, jak w noworoczne poranki. Ludzie smacznie śpią znużeni całonocną zabawą, bądź dopiero z niej wracają. W kościele na kolejnych mszach gromadzi się coraz więcej parafian. Nieco blade twarze z półprzymkniętymi z niewyspania oczami, sadowią się ostrożnie w ławkach. Msza rozpoczyna się normalnie, jednak już w jej trakcie okazuje się ona być stosunkowo niestandardowa. Seria dowcipów i anegdot padających z ust księdza proboszcza rozluźnia wiernych i ożywia. Wychodzą zadowoleni, że nikt nie strofował ich za grzechy nieumiarkowania i nie robił im wyrzutów za wczorajsze ekscesy.
Przedstawiam tę postać, ponieważ jest ona najważniejsza dla rudnickiej społeczności. Jest w tym również nadzieja, że dzięki inspirującej roli tego człowieka Polacy z polskiej i niemieckiej strony Polski wreszcie zatrą wspólnie granicę leżącą gdzieś pomiędzy Żytniowem a Sternalicami.
Kamil Pecela (OGP 58 / październik 2003)
GÓRA
|