Piękny jubileusz Ernestyny Warc
102-letnia automobilistka
Była pierwszą zmotoryzowaną kobietą w okolicy. Minęło ponad 80 lat, odkąd po raz pierwszy usiadła za kierownicą francuskiego citroena. 4 kwietnia pani Ernestyna Warc z Lasowic Wielkich ukończyła 102 lata.
Jeszcze 2 lata temu rodzina musiała jej kupić nowy telewizor, bo pani Ernestyna interesowała się żywo polityką, oglądała zawsze wiadomości oraz obrady sejmu. Kiedy widziała na ekranie premiera Millera, reagowała żywiołowo: O, Leszek!
Kiedy jednak przed dwoma laty świętowała okrągłe 100 lat, na próżno czekała na list gratulacyjny od Leszka Millera. Jest zwyczaj, że premier wysyła listy gratulacyjne do 100-latków. Ktoś tam jednak czegoś nie dopatrzył i o babci zapomniano - wnuczka Renata Warc-Chojecka nie ukrywa żalu.
Huczne święto
Za to podczas jubileuszu 102. urodzin pani Ernestyna nie mogła narzekać na brak gości. Zjawiła się delegacja gminy wraz z wójtem Eugeniuszem Grzesikiem, reporterzy dwóch gazet, rodzina oraz przyjaciele rodziny. Pani Ernestyna cieszyła się z licznych gości i nie omieszkała wznieść z nimi lampki szampana. Ciągle troszczyła się, czy aby wszyscy goście są właściwie ugoszczeni, czy mają na talerzyku kawałki tortu, a w filiżankach kawę.
Wójt Eugeniusz Grzesik zauważył ze śmiechem, że kobiety zazwyczaj ukrywają swój wiek, jednak mając 102 lata trzeba się tym chwalić. Do zdjęcia pani Ernestyna pozowała z prawnukiem Marcinem, młodszym od niej o okrągłe 100 lat!
Doktor nie przychodzi
Doktor do naszej babci nie przychodzi - Renata Warc-Chojecka zawiesza na chwilę głos. - Nie przychodzi, bo nie musi! Pani Enestyna cieszy się znakomitym zdrowiem, we znaki daje się tylko starość. Babcia dużo leży i czeka na odwiedziny - mówi wnuk Arnold Warc. - Wszystkich z rodziny dobrze rozpoznaje.
Zagadką jest długowieczność pani Ernestyny. Na pewno nie jest to sprawa genów, bo nikt z rodziny nie żył tak długo. Od dawna już nie żyje ośmioro rodzeństwa pani Ernestyny, 102-letnia mieszkanka Lasowic Wielkich pochowała też dwójkę swoich dzieci. Od 35 lat jest wdową.
Może zagadka tkwi w zdrowym odżywaniu? - zastanawia się Renata Warc-Chojecka. - Babcia nigdy nie jada tłusto, nie lubi mięsa, zawsze za to lubiła jarzyny oraz potrawy na mleku.
Babcia od zawsze jest pogodnym i życzliwym człowiekiem - dodaje Arnold Warc.
Pieszo do Pragi
Jeszcze przed II wojną światową w Lasowicach Wielkich były dwie szkoły powszechne: ewangelicka i katolicka. Pani Ernestyna z racji swego protestanckiego wyznania chodziła do tej pierwszej. Później była na służbie u pastora Weigelta. Po dojściu Hitlera do władzy lasowicki pastor został aresztowany. Pani Ernestyna pomagała wtedy prowadzić należące do rodziny 3 gorzelnie - w Lasowicach Wielkich, Lasowicach Małych i w Tułach.
W Kluczborku uzyskała prawo jazdy (na kurs do oddalonego 15 km miasta chodziła pieszo). Oprócz Warców w Lasowicach Wielkich wsi samochodem dysponował tylko zarządca majątku Heilmann.
Matylda Lindel pamięta jeszcze, jak przed wojną pani Ernestyna woziła samochodem do kościoła pary biorące ślub. Po wybuchu wojny samochód zarekwirowało wojsko.
Pod koniec wojny ludność cywilna została ewakuowana. Pani Ernestyna musiała pieszo iść do Pragi, a po zakończeniu wojny przyjść z powrotem. W miejscu domu zastała zgliszcza, gdyż pijani Sowieci podpalili gorzelnię wraz zabudowaniami. To samo zrobili wkrótce z gorzelnią w Tułach.
Lasowickie przeprowadzki
Pani Ernestyna przeprowadziła się do Lasowic Małych, gdzie stała jedyna ocalała gorzelnia. Tam żyła wraz z rodziną do 1996 roku. Zajmowała się domem, pielęgnowała ogródek, hodowała kury i kaczki. Wraz z mężem Fryderykiem mieli dwoje dzieci. Do dzisiaj doczekała się troje wnucząt i dwóch prawnuków. Od ośmiu lat mieszka znowu w Lasowicach Wielkich, dokąd przeniosła się ze synową Helgą i z wnukiem Arnoldem.
Pani Ernestynie Warc życzymy, abyśmy za rok znowu mogli się spotkać i wypić urodzinową lampkę szampana!
Mirosław Dragon (OGP 65 / maj 2004)
GÓRA
|