Oleska Gazeta Powiatowa - ARCHIWUM
Olesno, Lasowice Wlk, Dobrodzień, Praszka, Gorzów Śląski, Radłów, Rudniki, Zębowice


Pełna mobilizacja. Czy daliśmy sobie radę z zimą?

[ Powiat - Bodzanowice - Gorzów - Rudniki - Radłów ]

W CieciułowieGdy 2 stycznia [2002], po świątecznej przerwie, wybieraliśmy się do pracy, do szkół, okazało się, że wielu z nas musiało pozostać w domu. Po raz pierwszy od kilkunastu lat przyszła prawdziwa zima. Skutek? Większość dróg na terenie powiatu była tego dnia nieprzejezdna, wiele osób nie dotarło do pracy i szkoły. W oleskich szkołach frekwencja spadała nawet do 30%, gdyż w szkole była tylko młodzież z samego Olesna. Na kilka dni zamknięto szkoły w gminach Radłów i Rudniki. Z Dobrodzienia nie można było dojechać do Olesna i Lublińca.
     Na skutek opadów śniegu 2 stycznia nieprzejezdne były właściwie wszystkie drogi gminne, ok. 80% dróg powiatowych, część dróg wojewódzkich, a w czasie najsilniejszych opadów chwilami nie dało się przejechać nawet drogami krajowymi. Na drogach pracował cały dostępny sprzęt, jednak silny wiatr, nawiewający śnieg z pól, niweczył pracę drogowców. Na drogach gminnych pracowały tego dnia 2 ładowarki, równiarka, dwa pługi ciągnikowe, pługopiaskarka, koparka, spycharka gąsienicowa i pług wirnikowy.
     W Oleśnie najgorsza sytuacja panowała na ulicy Wronczyńskiej (pierwsza informacja o nieprzejezdności tej ulicy pochodzi z godz. 8.25, następne z 8.53, 9.28 - tak krótkie odstępy czasu wystarczyły, aby droga została kompletnie zawiana). Nieprzejezdne były również ulice: Ligendzy, Michałka, Kuczki, Mickiewicza i Nad Doliną w Oleśnie, Fabryczna i Zdroje w Wojciechowie, Kolejowa w Starym Oleśnie i Leśna w Sowczycach. Na drogach powiatowych pracowało tego dnia 11 lekkich pługów, 4 piaskarki, 2 równiarki, 6 ciężkich ładowarek, 5 spycharek gąsienicowych, 3 koparki, 4 koparko-ładowarki i 3 pługi ciągnikowe.
     Wieczorem 2 stycznia Powiatowy Sztab Antykryzysowy skierował cały sprzęt z dróg powiatowych na drogi krajowe i wojewódzkie, dopiero po przywróceniu ich przejezdności sprzęt powrócił na drogi powiatowe (inne rozwiązanie nie było możliwe, gdyż sprzęt przez zasypane główne drogi nie mógł dotrzeć na odcinki, które powinien odśnieżać). Na 115 km dróg wojewódzkich pracowało tego dnia 9 pługów, 2 równiarki, 2 ładowarki, 4 koparko-ładowarki, spycharka gąsienicowa i pług wirnikowy. Nieprzejezdne były drogi nr 487 i 494. W olbrzymiej zaspie w Obłąkach utknęło wiele samochodów, 2 pługi odśnieżne i kilka autobusów dalekobieżnych - ich pasażerowie (ok. 140 osób) zostali przez Sztab Antykryzysowy umieszczeni w strażnicy strażników-ochotników w Bodzanowicach oraz w internacie oleskiego Zespołu Szkół Ekonomicznych i Ogólnokształcących.
     3 stycznia sytuacja na drogach poprawiła się tylko nieznacznie, a na bocznych drogach uległa nawet miejscami pogorszeniu. Nadal nieprzejezdnych było ok. 50% dróg powiatowych, kilka odcinków dróg wojewódzkich (m.in. Olesno-Gorzów) oraz większość dróg gminnych. Na drogach w tym dniu pracowało niewiele mniej sprzętu niż w dniu poprzednim.
     Znaczącą poprawę przyniósł dopiero 4 stycznia - nieprzejezdnych pozostało 20% dróg powiatowych oraz drogi gminne, drogi wojewódzkie były już przejezdne. Przejezdność wszystkich dróg powiatowych przywrócono dopiero 6 stycznia, jednak stan nawierzchni pozostawiał jeszcze wiele do życzenia - warstwa błota pośniegowego lub twardego, ujeżdżonego śniegu skutecznie utrudniała jazdę i stwarzała duże zagrożenie. Jednak wypadków w tych dniach było mniej niż zwykle, ponieważ kierowcy w tych dniach jeździli wyjątkowo ostrożnie.
     Ta zima na długo pozostanie w naszej pamięci - jeśli nawet zapomnimy o śniegu, to z pewnością będą nam o niej przypominać spowodowane przez mróz dziury w drogach, które w obliczu dziury budżetowej zapewne nieszybko doczekają się naprawy…
     Błażej Kanas
     
     Bodzanowice: Pomogli strażacy
     W najtrudniejszych zimowych chwilach na pomoc zasypanym w samochodach i autobusach ruszyli również strażacy.
     - Nasze działania - powiedział nam st. asp. Wojciech Wiecha, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej PSP w Oleśnie - głównie polegały na zabezpieczaniu miejsc zdarzeń, pomocy służbom drogowym przy udrażnianiu dróg, wyciąganiu samochodów z zasp, oraz usuwaniu samochodów tarasujących drogi. Organizowaliśmy zakwaterowanie pasażerom autobusów oraz samochodów, które utknęły w korkach i zaspach. Najczęściej były to autobusy dalekobieżne. Warto dodać, że nocleg i ciepły posiłek zapewnił Internat Zespołu Szkół Ekonomicznych w Oleśnie. Nocowało tam ok. siedemdziesiąt osób. 10 osób nocowało w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Dobrodzieniu.
     Zimowy egzamin ze sprawności i ludzkiej solidarności doskonale zdali strażacy z Bodzanowic, gdzie 2 stycznia, przed południem, na ul. Częstochowskiej utknęły w zaspach aż 2 autobusy!
     Dla 65 podróżnych strażacy z Bodzanowic przygotowali dwa posiłki i gorącą herbatę. Z myślą o tych ludziach - mówi Franciszek Ligendza, prezes OSP w Bodzanowicach - nagrzaliśmy pomieszczenia remizy. Po północy, gdy droga była w miarę przejezdna, odwieźliśmy podróżnych własnymi samochodami do autokarów, którymi powrócili do Głogowa i Wrocławia. W akcji odśnieżania i kierowania ruchem pracowało ponad 30 strażaków z Bodzanowic - dodaje prezes Ligendza. Pracowali niemal 20 godzin bez przerwy, w tym przez całą noc.
     Strażacy w tych dniach wraz z pracownikami nadleśnictwa pomagali również służbom medycznym, dowożąc ludzi na dializy i badania. Karetki pogotowia miały bowiem ogromne trudności z dotarciem do chorych, a często było to wręcz niemożliwe.
     Dramatycznie przedstawiała się podróż do lekarza chorego, trzyletniego dziecka z Kolonii Łomnickiej. Najpierw ciągnikiem dowieziono je z Kolonii do Wysokiej, następnie strażacy przewieźli je do oleskiego szpitala, po udzieleniu pomocy lekarskiej ponownie strażacy pojechali z dzieckiem do Wysokiej. Podróż zakończyło także w ciągniku.
     Strażakom i drogowcom często ofiarnie i bezinteresownie pomagali mieszkańcy, zwłaszcza rolnicy posiadający ciężki sprzęt.
     Hubert Imiołczyk
     
     Gorzów: pomogły zakłady pracy
     W żadnej z zasypanych w poświątecznym okresie miejscowości nikomu nie było do śmiechu, no może poza dziećmi, którym odwołano lekcje. W tym krótkim okresie czasu zima wyjątkowo okrutnie dała się wszystkim we znaki. To, co udało się zrobić na drogach gminnych w okresie świątecznym, całkowicie zniweczone i zawiane zostało po Nowym Roku.
     Drogi utrzymywano przejezdne dopóty, dopóki niepotrzebny był ciężki sprzęt, którego miasto nie ma - stwierdził Zbigniew Rudy, kierownik. Zakładu Usług Komunalnych. Prace utrudniał też silny mróz, powodujący zamarzanie paliwa. W wielu wypadkach korzystaliśmy z kosztownych usług ciężkiego sprzętu, który udostępniły: SKR Gorzów Śląski, "Cerpol" Kozłowice, RSP Zdziechowice, Stacja Hodowli Roślin Uszyce, AutoSad Praszka.
     Jednakże Uszyce, Zdziechowice, Goła, Budzów, Pakoszów, Kobyla Góra odcięte zostały od gminy na kilka dni, czyżby o nich zapomniano? - zapytałam Jerzego Struzika, kierownika ds. planowania inwestycji i ochrony środowiska, odpowiadającego za drogi gminne.
     Jerzy Struzik dokładnie wyjaśnił, że w pierwszej kolejności odśnieżane są zawsze drogi krajowe i wojewódzkie, a zatem wszelki sprzęt kierowany jest najpierw na nie, a dopiero później na drogi powiatowe i gminne. Nie pozostaje nam zatem nic innego, jak tylko uzbroić się w cierpliwość i czekać na swoją kolejkę, również w korzystaniu ze sprzętu.
     Na zakończenie nie mamy jednak pocieszających wiadomości. Zbigniew Rudy wyraził obawy, że w gminie zbyt dużo środków pochłonęło już odśnieżanie, a w związku z tym może ich później zbraknąć na naprawę drogowej nawierzchni.
     Pozostaje liczyć na łagodną resztę zimy i być dobrej myśli!
     Mirosława Lachowska-Fabiś
     
     Rudniki: zasypana gmina
     Zamiecie śnieżne w czasie świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku sparaliżowały ruch na drogach w gminie Rudniki. Najtrudniejsza sytuacja była w południowej części gminy, gdzie miejscowości położone na trasie z Rudnik do Bobrowej dwukrotnie były odcięte od świata. To właśnie do Cieciułowa nie mogła w Boże Narodzenie dojechać do poszkodowanej karetka pogotowia.
     Pierwsze dni Nowego Roku były bardzo ciężkie dla mieszkańców gminy. Obfite opady śniegu, które doprowadziły do paraliżu komunikacyjnego. Na terenie gminy Rudniki nieprzejezdne były drogi gminne, powiatowe, a nawet w dniu 2 stycznia drogi krajowe. Przez kilka dni do wielu miejscowości nie można było dojechać .Niektórzy mieszkańcy gospodarstw położonych z dala od głównych ciągów komunikacyjnych byli pozbawieni możliwości poruszania się samochodami przez okres dwóch tygodni. Duże opady śniegu uniemożliwiły dowóz uczniów do szkół. W dniach od 2 -4 I zajęcia lekcyjne we wszystkich szkołach gminy Rudniki zostały zawieszone.
     Niestety, zamiecie śnieżne uszczupliły budżet gminy. Koszty zimowego utrzymania dróg tylko za okres od 22 XII. do 8 I 2002 wyniosły 31.710zł.
     Jarosław Marchewka
     
     Pospolite ruszenie w gminie Radłów
     Bardzo trudna sytuacja panowała w tych dniach w gminie Radłów. Praktycznie wszystkie drogi były nieprzejezdne. Nie dotarł tutaj żaden ciężki sprzęt, ponieważ w pierwszej kolejności odśnieżano na terenie powiatu oleskiego drogi krajowe i wojewódzkie, a takich nie ma na obszarze gminy Radiów. Dlatego mieszkańcy odśnieżali się sami. W akcji uczestniczyło ponad 600 osób. Pracowano prawie wyłącznie przy użyciu łopat i prywatnego sprzętu (traktory, fadromy). Tragiczną sytuację pogorszyła dodatkowo awaria sieci energetycznej - od wczesnych godzin rannych 2 stycznia na terenie gminy nie było prądu, nie działała również hydrofornia , w związku z czym nie było wody, zaczęło brakować pieczywa.
     Mieszkańcy gminy wspólnymi siłami próbowali odśnieżyć drogi i 3 stycznia można było już dotrzeć do wszystkich miejscowości. Do 8 stycznia, ze względu na bezpieczeństwo dzieci, odwołano zajęcia lekcyjne w szkołach na terenie gminy, ponieważ jeszcze w piątek, 5 stycznia, drogi odśnieżone ręcznie, bez ciężkiego sprzętu, były zbyt wąskie i przejezdne jedynie dla samochodów osobowych.
     Pierwszy sprzęt z Zarządu Powiatowego Dróg dotarł na teren gminy dopiero we wtorek, 8 stycznia, w godzinach południowych. Ale już od środy sytuacja zaczęła się normalizować, drogi stały się przejezdne, wznowiono naukę w szkołach.
     Zdaniem pani wójt, Anny Marii Gerlic, okazało się, że w tak ekstremalnych warunkach mieszkańcy gminy, zdani sami na siebie, spisali się wspaniale i za ich poczucie odpowiedzialności serdecznie im dziękuje.
     eM (OGP 38/luty 2002)
     GÓRA