Olesno, Lasowice Wlk, Dobrodzień, Praszka Gorzów Śląski, Radłów, Rudniki, Zębowice |
Strajkowały pielęgniarki. JAK MAMY NIE PROTESTOWAĆ? Ogólnopolski strajk pielęgniarek nie ominął Olesna. W trakcie trwania strajku rozmawialiśmy w holu oleskiego szpitala z Barbarą Prochotą, przewodniczącą Oddziału Terenowego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. OGP: Jakie są powody strajku? Barbara Prochota: Powód strajku jest taki sam, jak w całej Polsce: niskie zarobki pielęgniarek i położnych. O te zarobki upominaliśmy się od lat, a w tej chwili są już taki niskie, ze sytuacja pielęgniarek jest dramatyczna. Nie wypłacono nam również trzynastki za rok 1999 - to nasz lokalny powód, choć dzieje się tak nie tylko tutaj. 5 XII odbyła się akcja ogólnopolska - strajk, odejście od łóżek chorych w godzinach od 10.00 do 14.00. Dodatkowo, na naszym terenie, strajk przez dwa kolejne dni, forma podobna: odejście od łóżek w godzinach od 7.oo do 10.00. Akcja ma pełne poparcie pielęgniarek, poparły nas również pielęgniarki, które nie należą do związku. Wcześniej zapytaliśmy o formy protestu w specjalnej ankiecie. Strajk, na razie, ograniczyłyśmy do szpitala, choć do związku należą wszystkie pielęgniarki, także pracujące w opiece otwartej - w sumie 208 pielęgniarek i położnych. Poparł nas związek zawodowy lekarzy, wyraził to poparcie przewodniczący dr Jan Gliniak. Poparł nas cały średni personel medyczny - pracownicy laboratorium, rtg, apteka i rehabilitacja. Te działy również wzięły udział w strajku, pracując na zasadzie ostrego dyżuru. W holu wywiesiłyśmy planszę, na której osoby znajdujące się w szpitalu mogły wyrazić swoją opinię. I w większości popierano protest. Znalazł się tam popierający nas wpis starosty, który odwiedził pielęgniarki w pierwszym dniu strajku. OGP: Czy pacjenci nie ucierpieli w wyniku strajku ? Barbara Prochota: Z założenia strajk nie miał dotknąć pacjentów. I tak staraliśmy to się zorganizować. Działało pogotowie, dyspozytornia, karetka R, działała obsada bloku porodowego, brałyśmy udział w nagłych operacjach. OGP: Czy są jakieś natychmiastowe efekty strajku i rozmów z dyrekcja szpitala? Barbara Prochota: Rozmowy z dyrekcją... - jest chyba dobra wola, są obietnice. Czy zostaną dotrzymane, okaże się po świętach. Który raz takie obietnice? Hmmm, kolejny raz. Efekty natychmiastowy - poparcie starosty dla pożyczki, z której zostaną sfinansowane zaległe trzynastki i przyspieszenie nadzwyczajnej sesji Rady Powiatu, która zajmie tymi sprawami. OGP: Ten strajk jest inny, niż poprzednie akcje protestacyjne... Barbara Prochota: Pierwszy raz w Polsce pielęgniarki protestują, odchodząc od łóżek. Nie jest to dla nas sprawa łatwa. Ale chciałyśmy wreszcie zwrócić uwagę na nasze problemy. A dochodzi do takich problemów, że niektóre z nas nie otrzymują tego minimum, jakim jest 730 złotych, żeby w razie czego otrzymać zasiłek dla bezrobotnych! Niestety, po spotkaniu w opolskiej kasie chorych nie usłyszałyśmy niczego dobrego. Wygląda na to, ze ktoś postanowił zrobić oszczędności właśnie na nas. Pozostają rozmowy z dyrektorem, który twierdzi, że pieniędzy nie ma. A nie ma, bo ich nie dostał. Powstaje błędne koło. Uważamy, że ta reforma jest zła, jeśli dochodzi do takich sytuacji. Składka na ubezpieczenie jest za niska i pieniędzy ogólnie jest za mało. Już się zapowiada, ze w przyszłym roku będzie jeszcze mniej pieniędzy. A więc nasza sytuacja będzie jeszcze gorsza. Jak mamy nie protestować? Rozmawiał: Mirosław Dedyk |