Das Präsidentenroulette
oder was ist mit Polen los?
Das fragt man sich in der letzten Zeit sehr häufig. Der beliebte Journalist Tomasz Lis fand anscheinend in seinem jüngst veröffentlichten Buches mit dem Titel Co z tą Polską? sogar eine Antwort darauf.
Der junge TV-Moderator greift nationale Tabuthemen auf, über die man nur unter vorgehaltener Hand spricht. Umso erstaunlicher, dass dieser forsche Reporter schon bald zu einem Hoffnungsträger für ein ganzes Land auserkoren wurde. Stellte man ihm doch bald die Frage, ob er sich nicht für das Präsidentenamt zur Verfügung stellen wolle?
Seine Chancen stünden nicht schlecht, wenn man bedenkt, wer sich sonst noch so berufen fühlt, Nachfolger von Aleksander Kwaśniewski zu werden.
Frau Kwaśniewska besticht zwar mit Weltgewandtheit und einer für Polinnen eher untypischen Eleganz, aber über ihre Überzeugungen ist nur wenig bekannt. In den Umfragen steht sie an erster Stelle, ob jedoch Eleganz und der Wunsch wie eine polnische Ausgabe von Hillary Clinton sein zu wollen ausreichen, ein so wichtiges Amt zu bekleiden?
Völlig aus dem Rennen dürfte wohl der Welt bekannteste Elektriker sein. Warum Lech Wałęsa es noch einmal versuchen will, ist wohl nicht nur mir unerklärlich.
Ein vorbestrafter und undiplomatisch agierender Bauernführer würde Polen wohl eher ins Mittelalter katapultieren; ebenso wie sein Konkurrent des politischen Arms von Pfarrer Rydzyk.
Also wäre Lis doch eine willkommener Kandidat?
Tja, wenn ... wenn Lis Politiker wäre. Das ist er aber nicht!
Und es stellt sich nunmehr die Frage: Was ist mit Polen los? Hat denn Polen tatsächlich niemanden aus dem politischen Alltag, der geeignet wäre im den Prasidentpalast einzuziehen? Es fehlt, meiner Meinung nach, eine Diskussion über das, was ein Präsident zu leisten hat. Ein Blick in die Verfassung könnte da Klarheit verschaffen und nicht der Blick in den Kleiderschrank einer First-Lady.
Und Lis, nein, der wird wo anders gebraucht. Gerade in einer Zeit, in der über Unabhängigkeit von Medien debattiert wird, braucht das Land souveräne Journalisten, die den Menschen unbequeme Fragen stellen und Missstände im gesellschaftlichen Alltag aufdecken.
Wenn man genauer nachliest, dann kritisiert Lis nicht nur die Politiker. Sehr subtil ist sein Buch eine Kritik an der gesamten polnischen Gesellschaft: an der Reformunwilligkeit, dem zu geringen Verantwortungsbewusstsein, dem permanenten Jammern, dem täglichen Pessimismus. Er ist zu ehrlich für eine Gesellschaft, die zu weiten Teilen noch nicht begriffen hat, dass sich auch Politiker nur so verhalten, wie ein beträchtlicher Teil der Bevölkerung.
Dieser Präsident wäre sehr schnell ein unbeliebter Präsident. Man würde schnell merken, dass er allein Polen nicht verbessern könnte - und man würde ihn fallen lassen wie eine heiße Kartoffel, um weiter zu machen wie bisher.
Martin Cichon (OGP 63 / marzec 2004)
|
Prezydencka ruletka
czyli co z tą Polską?
To pytanie pojawia się w ostatnim czasie bardzo często. Popularny dziennikarz Tomasz Lis znalazł nawet na nie odpowiedź w jego ostatnio wydanej książce pod tytułem Co z tą Polską?
Młody dziennikarz telewizyjny porusza w niej narodowe tematy tabu, o których zazwyczaj mówi się tylko ściszonym głosem. Tym bardziej zdumiewające jest, że ten dociekliwy reporter został wybrany nadzieją całego narodu. Oto bowiem postawiono mu pytanie, czy nie zgodziłby się kandydować w wyborach prezydenckich?
Jego szanse nie są wcale takie małe, jeśli weźmie się pod uwagę, kto jeszcze czuje się powołany do tego, żeby być następcą Aleksandra Kwaśniewskiego.
Pani Kwaśniewska wprawdzie olśniewa światową ogładą i raczej nietypową dla Polek elegancją, ale niewiele wiadomo o jej przekonaniach. W sondażach zajmuje pierwsze miejsce, ale czy elegancja oraz chęć bycia polską Hillary Clinton wystarczą, aby objąć tak ważny urząd?
Najsłynniejszy elektryk na świecie wydaje się być całkiem poza zawodami. Nie tylko dla mnie jest niepopjęte dlaczego Lech Wałęsa chce raz jeszcze kandydować.
Natomiast wielokrotnie karany, nieznający dyplomacji wódz chłopów wykatapultowałby Polskę zapewne z powrotem w średniowiecze, tak samo zresztą jak jego konkurent z politycznego ramienia ojca Rydzyka.
A zatem Lis byłby najodpowiedniejszym kandydatem?
No tak, gdyby tylko
gdyby tylko Lis był politykiem. Ale nim nie jest!
I teraz nasuwa się pytanie: Co z tą Polską? Czy naprawdę Polska nie ma nikogo ze świata polityki, kto nadawałby się, aby wprowadzić się do Pałacu Prezydenckiego? Moim zdaniem brakuje dyskusji o tym, jakie są wymagania wobec prezydenta. Jasność w tym sprawie mógłby dać wgląd w konstytucję, a nie w garderobę Pierwszej Damy.
A Lis jest gdzie indziej potrzebny. Zwłaszcza teraz, kiedy debatuje się o niezależności mediów, kraj potrzebuje suwerennych dziennikarzy, którzy zadawaliby ludziom niewygodne pytania i którzy odkrywaliby afery w publicznym życiu.
Jeśli wczytamy się dokładniej, odkryjemy, że Lis krytykuje w swojej książce nie tylko polityków. Bardzo subtelna jest u niego krytyka całego polskiego społeczeństwa: chęci ciągłego reformowania, małego poczucia odpowiedzialności, ciągłego narzekania, codziennego pesymizmu. Lis jest zbyt szczery dla tego społeczeństwa, które w dużej części nadal nie pojęło tego, że politycy zachowują się tak, jak przeważająca część mieszkańców tego kraju.
Taki prezydent bardzo szybko stałby się nielubianym prezydentem. Szybko zorientowano by się, że on sam nie naprawi Polski - i odrzucono by go jak gorący kartofel, żeby dalej móc robić to, co dotychczas.
tł. Felix Braun
|