Olenowela, odc. 25.
Z wizytą u państwa Oleskich, czyli niepokoje i dylematy...
To było kolejne sobotnie, marcowe popołudnie. Słońce z trudem przebijało się przez grube zwały chmur, na dworze było zimno .mimo że trwała już przecież kalendarzowa wiosna. Ołeśnianie byli coraz bardziej nerwowi. No cóż, zima nie chciała się skończyć. Nie pomogło topienie Marzanny w oleskiej smródce przez dumne ze swego zadania przedszkolaki. Być może zima obraziła się, że próbowano ją utopić w czymś takim i próbowała się teraz odegrać. Ale za co obraziła się na nas wiosna ? Jan wraz z Heniem i Achimem siedzieli w pokoju wpatrując się w okno. Na stoliku przed nimi stały akcesoria niezbędne do opróżniania domowego barku pana Oleskiego. - Napijmy się, póki Bin Laden, Husein, czy Kadafi nie potraktują nas jakąś zarazą zaproponował pan Henio. - Achimowi Janie nie nalewaj, jego zaraza nie weźmie. Wie, że jego kanclerz odciął się od interwencji w Iraku. - Kochany, w połowie jest to też twój kanclerz - odciął się rezolutnie Joachim. -Poza tym epidemia nie wybiera. Radzę ci to po prostu zawczasu odkazić. - A jak nas potraktują bronią chemiczną, to co? - zadał retoryczne pytanie Jan. - Jasiu, będziemy wtedy nosili maski przeciwgazowe - stwierdził sakramentalnie pan Henio. - Świat będzie wtedy bardzo smutny -stwierdził pan Rosenberg. - Wyobraźcie sobie, że wtedy wszystkie kobiety będą wyglądały jednakowo. - My i tak jesteśmy niepowtarzalne -odparowała Krystyna, która na czele pań weszła do pokoju. - Słyszałam, że to ty chcesz się odróżnić i zmieniasz nazwisko. - Tak, tak - potwierdziła uszczypliwie Karina. Teraz Achim będzie nosił dwuczłonowe, arystokratyczne nazwisko: Rosenberg-Oberschlesien. - A na imię będzie miał Achim-Achim jak Baden-Baden - docięła Krystyna. - Śmiejcie się, śmiejcie. Nawet nie wiecie ile będą kosztowały te Achimowe fanaberie. Trzeba by pozmieniać wszystkie dokumenty, niektóre świadectwa, karty członkowskie w klubie golfowym i tenisowym ... - dodała Gabrysia. - Ale za to jakbyś zyskała drugiego chłopa. - Cha, cha, cha, ale ty Achim będziesz teraz miał dwie kobitki - zauważył sprytnie pan Henio, któremu wypity alkohol dodał wigoru. - Gorzej jak się o ciebie pobiją. - I tak nic z tego nie wyjdzie. Dzieci wniosły protest i powiedziały, że chcą nazywać się normalnie. - To trzeba było nie dać im papu i wziąć naprzetrzymanie - docinał Pan Oleski. - Ty bądź cicho, bo tobie też ktoś może zmienić nazwisko. Ciekawe jak byś się wtedy czuł ? - Odparował cios pan Rosenberg i nagle przerwał, ponieważ w telewizji zaczęło się przesłuchanie świadków w sprawie Rywin - Agora. - Acha, Joachimek bawi się w sędziego śledczego, być może już dziś ogłosi wyrok roześmiała się Karina. - Mój Henio po pięciu dniach oglądania tego serialu zaczął zeznawać przez sen. -1 co? - zapytała zaciekawiona Krystyna. - Ano nic, jak mu chciałam urządzić egzekucję, to się budził i odwoływał wcześniejsze zeznania. Zrobił się tak nerwowy, że gdy przysłano biling telefoniczny, to go przechwycił, podarł i wyrzucił do kosza. Potem twierdził, że go poniosły nerwy i sam nie wie dlaczego to zrobił. - No, no, czyżby jakieś kobiety? - -zapytała Gabrysia. - Jakie kobiety! - zaperzył się nie na żarty pan Henio - sen po prostu taki miałem. Jasiu zmień kanał w telewizji, to może wszyscy dadzą mi spokój - prosił pan Henio. Pstryk! - Program na temat próby odwołania premiera. Pstryk! - Wojna w Iraku. Pstryk! - No wreszcie! Nie. Konflikt w lokalnym ugrupowaniu politycznym. Pstryk! - Afera Rywina w innym wydaniu. Pstryk! - Program o tym, jak dziennikarze walczą z korupcją. - Janku, włącz jakąś kasetę video!!! Jan odruchowo włączył magnetowid i oczom wszystkich ukazała się Kim Basinger - taka jak ją stworzono - w objęciach półnagiego mężczyzny. - Fuj! Jasiu, co ty wczoraj oglądałeś !!! -krzyknęła zażenowana i wzburzona Krysia. -1 co w tym nienormalnego, gdy dorosły facet zamiast wojen, afer, konfliktów między politykami czasami oglądnie sobie film z ładną dziewczyną? - bronił się pan Oleski. - Ciekawe jak by wyglądali w maskach przeciwgazowych? - zapytał retorycznie Henio, któremu widocznie spodobało się to, że zszedł z celownika szanownych pań.
Goście wyszli późnym wieczorem. Olescy siedzieli w kuchni głęboko zamyśleni. - Krystyna, dokąd właściwie ten świat zmierza? - Jasiu, ja się boję, jaki będzie, gdy dorosną nasze dzieci...
EGO (OGP 53 / kwiecień 2003)
GÓRA
|