Oleska Gazeta Powiatowa. Miesięcznik społeczno-kulturalny. Wydawca: COCON Systemy Komputerowe.

OLESKA GAZETA POWIATOWA
Olenowela, odc. 29.
Z wizytą u państwa Oleskich czyli wspólne dwóje
     To było spokojne wrześniowe popołudnie. Słońce, które chyba już powoli żegnało się na dłużej z oleśnianami, świeciło Jeszcze dość mocno, ale gdy chowało się za chmurkami, czuć było pierwsze powiewy Jesiennego chłodu. Rolnicy i działkowicze czynili przygotowania do nadchodzących dożynek. Właścicieli posesji organizowali grille, przy których raczyli się kiełbaskami, szaszłykami, karkówką i innymi mięsnymi delicjami, dojadając do tego sałatki przyrządzone z ogródkowych zbiorów i obficie popijając wszystko zimnym piwkiem. Olescy nie włączyli się do ogólnego nurtu, gdyż w ich rodzinie w ostatnim czasie zaszły epokowe zmiany. Mały dotychczas Piotruś przekroczył magiczną barierę w kierunku bycia dorosłym. To znaczy poszedł do pierwszej klasy. Fakt ten poprzedziły olbrzymie przedsięwzięcia logistyczne czynione przez rodzinę.
     Na samym początku Krystyna wraz ze swoją mamą wybrały się, aby kupić ubranko na uroczystość otwarcia roku szkolnego. Po wędrówce po wszystkich oleskich sklepach i bardzo zażartych dyskusjach na temat tego, co kupić, nastąpiło zerwanie stosunków dyplomatycznych. Pani Oleska wróciła bez ubranka, zła i przez parę dni nie odzywała się do swojej mamy. W końcu poszła na zakupy z Janem. Z nim kupowało się dobrze. Mąż prawie nigdy nie protestował, chyba że cena miała w sobie o jedno zero za dużo. To był sukces połowiczny. Kupili ubranie, ale nie uzgodnili stanowiska co do tornistra. Oczywiście mały, ale już nie tak bardzo, Piotruś nie miał nic do gadania. Do połowy wypełnioną słodyczami ty tę zafundowała chrzestna, resztę kupiła Krystyna. Jan, który miał od września odwozić malucha do szkoły, musiał z tego tytułu oddać auto do warsztatu. Wymusiła to na nim teściowa w bardzo stanowczy sposób: - Zabije mi wnuka w tym swoim gruchocie - żaliła się wszystkim sąsiadkom w okolicy.
     Dlatego chcąc nie chcąc trzeba było wziąć pożyczkę z funduszu socjalnego, wyremontować auto. Resztę wydano na kupno tornistra piórnika, kredek i innych
     drobnych gadżetów.
     W ten pierwszy, wrześniowy poranek Piotruś kroczył dumny i lekko blady w stronę najbliższej placówki oświatowej, a za nim stąpała przerażona Krystyna.
     -1 co teraz będzie?! Jak on sobie da radę? To przecież jeszcze małe dziecko... W drzwiach szkoły natknęła się na wyelegantowaną, drobiącą szpileczkami babcię.
     - No, jak ty go ubrałaś?!!! - zaczęła na powitanie i odebrała od Piotrusia róg obfitości, pod którym maluch wyraźnie się uginał. - No popatrz, biedne dziecko, czemu ona taka lekka? Nie chcieli ci rodzice kupić więcej słodyczy? - babcia chciała wyraźnie wyrównać rachunki z Krystyną.
     Pani Oleska odburknęła coś niewyraźnie nie chcąc już dłużej prowadzić sporu. I tak Piotruś poszedł do szkoły. Dlatego też po tygodniu, w to spokojne sobotnie popołudnie, pan Jan zamiast sączyć piwko w towarzystwie Joachima, Krystiana lub Henia, siedział obok syna i pomagał mu w lekcjach.
     - Piotrusiu ! Dlaczego tak bazgrzesz? Skup się dziecko nad tym, co robisz. Rób wolniej, ale dokładniej - z olimpijskim, na razie, spokojem doradzał ojciec.
     - Ale tatusiu, mnie już rączki bolą od tego pisania i rysowania! - narzekał malec.
     - Trudno - tłumaczył wyrozumiały tatuś - rączki też poszły do szkoły i muszą nauczyć się dużo cięższej pracy.
     - Ale ja już nie mogę, uaaaa!!! - malec użył najmocniejszego argumentu, jaki miał w zanadrzu.
     - Popatrz co robisz! - nie wytrzymał Jan -pomazałeś pół kartki! Trzeba uważać, aby przy rysowaniu nie wyjeżdżać za linie -próbował mitygować Piotrusia na wpół zdenerwowany ojciec.
     - Uaaaa!!! Uaaaa!!! Jak na mnie krzyczysz, to nie umiem się skupić! - denerwowało się dziecko.
      - Cicho, cicho, już się nie drzyj B kochanie, tatuś Ci pomoże -J powiedział zrezygnowany pan Oleski i zaczął rysować wesołe i U uśmiechnięte słoneczko. m Do pokoju wpadł Ares, który owłaśnie wrócił z Anią ze spaceru. Ponieważ zachciało mu się pieszczot, nerwowo trącił psim nosem rękę swego pana.
      - No widzisz, co Ty teraz robisz! -denerwował się Piotruś zabazgraleś na czarno takie piękne żółte słoneczko! Pani teraz będzie zła. Ja jej powiem, że to ty zrobiłeś. To ty dostaniesz dwóję!.... Uaaaa!!!
     - Co ty wyprawiasz z moim biednym wnukiem! - zdenerwowała się teściowa, która właśnie weszła na górę - On przez ciebie nabawi się nerwicy, nie zda do następnej klasy...
     - No widzisz, teraz babcia Ci pomoże i na pewno zadanie będzie dobrze odrobione.... - pan Jan wycofywał się na z góry upatrzone pozycje, tym bardziej
     że na dole usłyszał głos pana Henia...
     Zapadł spokojny sobotni wieczór. Piotruś i Ania już smacznie spali w swoich łóżkach. Państwo Olescy dojadali kolację spoglądając na film w telewizji.
     - No cóż życie malucha nie jest wesołe -westchnął pan Jan - rozmyślając o popołudniowych zmaganiach z synem.
     - Musimy się zdobyć na wiele wyrozumiałości... - dodała Krystyna.
     - I dostać wspólnie kilka dwój ... - dodał zrezygnowany pan Oleski.
      EGO (OGP 58 / październik 2003)


Drukuj stronę
     GÓRA