Oleska Gazeta Powiatowa. Miesięcznik społeczno-kulturalny. Wydawca: COCON Systemy Komputerowe.

OLESKA GAZETA POWIATOWA
Olenowela, odc. 32.
Z wizytą u państwa Oleskich, czyli na właściwym torze...
Było spokojne, sobotnie popołudnie. Święta minęły jak zawsze zbyt szybko, aby Olescy mogli się nimi nacieszyć. Jak co roku wigilię spożywali w domu, w pierwszy dzień świąt gościli u rodziców Krystyny, a w drugi u siebie rodziców Jana. W piątek, późnym wieczorem Olescy wzięli się za sprzątanie domu po świętach. Skończyli po północy i byli już tak zmęczeni, że od razu zasnęli. Mieli jednak świadomość, że teraz przed nimi naprawdę dwa dni wolnego ...
     Sobotnie przedpołudnie spędzili na gotowaniu obiadu, po którym niespodziewanie przyszła do Krystyny pani Katarzyna po sałatkę dla tatusia i zmitrężyła dobrą godzinkę. Zaraz potem rozległ się dźwięk telefonu i zapowiedzieli się z wizytą Rosenbergowie z dziećmi. Po drodze mieli wstąpić po Henia i Karinę. Piotruś i Ania ucieszyli się, bo wiedzieli, że do wieczora będą mieli zapewnione towarzystwo. Ponieważ do przyjścia gości zostało jeszcze trochę czasu, Olescy zrobili sobie kawę, zasiedli wygodnie w fotelach i zaczęli oglądać film w telewizji. W pokoju było ciepło i przytulnie. W rogu stała choinka błyszcząca kolorowymi światełkami, których blask odbijał się w obłych kształtach bombek. Obok, na małym stoliczku stała klatka z papugą, której zrobiono prezent świąteczny, lokując ją blisko mieniącego się kolorami drzewka. Ptaszysko potrafiło teraz godzinami z miną sfinksa obserwować grę barw na choince. Ciszę zadumy skrzydlatego zwierzaka przerywały od czasu do czasu radosne okrzyki: "Brrawo, brrrawo!!!", gdy gonitwa świetlistych ogników doprowadzała papugę do zachwytu. Ares wylegiwał się przed fotelami i był szczęśliwy, że papuga przestała pyskować. Zapadający powoli zmierzch otulał ciszę, jaka spowiła dom naszych bohaterów. Było tak błogo i spokojnie, że nie mogło to przecież trwać wiecznie. Nie minęła godzina, gdy rozległ się dzwonek do drzwi i przyszli goście. Jednak - o dziwo! - im też udzielił się nastrój zapadającego wieczoru. Wszyscy rozmawiali półgłosem, siedząc przy kawie i smakując wypieki Krystyny, a przede wszystkim jej słynne już na całym osiedlu pierniki. W tle szemrał telewizor. Sytuacja jednak uległa zmianie. Delikatnie sączony alkohol leciutko zaczął rozgrzewać siedzących, a film w telewizji właśnie się skończył i rozpoczęły się wiadomości.
     Pierwszy zareagował na to pan Henio:
     - Cicho, cicho! Mówią teraz o restrukturyzacji kolei!
     No cóż, to była iskra, która zapaliła stóg siana.
     - Nie rozumiem, jak to u was w Polsce jest skwitował Achim Rosenberg. - Bilety nie są już takie tanie, pociągi brudne i wiecznie spóźnione, firma w długach, gdzie nie spojrzę po drodze do Olesna, to szyny pordzewiałe i dawno żaden pociąg nimi nie jeździł...
     - No właśnie! - przerwał mu Henio - gdybym to ja był szefem PKP, to pierwsza rzecz, jaką bym zrobił, to oddał na złom całą masę niepotrzebnych torów. Dziwne, że tym co kradną szyny, ten interes się opłaca, a wielkiej instytucji nie. Gwarantuję, że w ten sposób można by spłacić połowę długów. W Oleśnie na bocznicach nie stoją już żadne wagony, a torów cała masa - perorował zachwycony swoim pomysłem pan Henio.
     - Makabrra!!! - wrzasnęła z kąta papuga, która stwierdziła, że są jednak ciekawsze rzeczy na świecie od głupawego wpatrywania się w choinkę.
     - A ile osób można by było przy tym zatrudnić... - zamyślił się Joachim.
     - O nie, na bezrobocie mam lepszy pomysł. - przerwał Jan. - Wprowadziłbym grosz akcyzy od każdego płodu rolnego i zorganizowałbym roboty publiczne przy naklejaniu nalepek na kartofle i marchewkę.
     - I burraki, i burraki!!! - darła się coraz bardziej rozochocona papuga
     - Tak, tak, jak wejdziecie do Europy, to nie takie rzeczy mogą was czekać... - filozoficznie stwierdził Achim. - Jasne, Andrew wraz z Jasiem-Marysią na pewno nie zapewnią nam świetlanej przyszłości wpadła im w słowo im pani Oleska - ale myślę, że z Europą to będzie... Horror, horror!!! - przerwało ptaszysko. Wszyscy nie wiedzieli, czy pierzaste stworzenie wyraża swoją opinię na temat poziomu dyskusji, czy na temat małej skuteczności polityków, ale na wszelki wypadek zamilkli.
     - Tato, tato, Piotruś nas bije, pomóż krzyczała z góry Ania.
     - No cóż, pora wprowadzić dyktaturę - rzekł Jan sięgając paska od spodni.
     Zapadła noc. Piotruś spal nad wyraz spokojnie po mieszance demonstracji siły i łagodnej perswazji przeprowadzonej jakiś czas temu przez ojca. Ania oddychała głęboko wiedząc, że może zawsze liczyć na pomoc rodziców.
     Głęboko zadumana Krystyna siedziała w kuchni. Jan rozłożony na fotelu w pokoju liczył:
     - Jeśli tona złomu kosztuje niecałe 20 złotych, to 12 kilogramów szyny razy 25 kilometrów, razy 2, minus ubytki...., to równa się...
     Ares spał, a papuga jak zahipnotyzowana gapiła się na choinkę...
     EGO (OGP 61 / styczeń 2004)

Drukuj stronę
     GÓRA