Ożenek burmistrza Gorzowa Śląskiego
Jak się żenić, to się żenić!
W sobotę 18 września niejeden gorzowianin spieszył do parafialnego kościoła pw. Św.Trójcy, żeby obejrzeć młodą parę. Tego dnia bowiem żenił się burmistrz Gorzowa Śląskiego Artura Tomala. Dziś opowiada czytelnikom "OGP" o żonie Annie, weselu i wścibskich dziennikarzach.
Jak poznałem żonę?
Moją żonę Annę znam od wielu, wielu lat. Pochodzimy razem z Pawłowic, mieszkaliśmy jakieś 150 metrów od siebie. Ale to była przez wiele lat tylko znajomość z widzenia. Później nasze drogi na jakiś czas się rozeszły, ja studiowałem w Opolu w ówczesnej Wyższej Szkole Inżynierskiej, a Anna uczyła się w oleskim Liceum Ogólnokształcącym.
Spotkaliśmy się po kilku latach. Anna pracowała już w gorzowskim urzędzie , ja najpierw pracowałem w biurze podatkowym w Oleśnie, aż zostałem sekretarzem u Miasta i Gminy w Gorzowie Śląskim.
Anna bardzo mi się spodobała, coś zaiskrzyło. Zaprosiłem ją na zabawę andrzejkową i tak zaczęła się nasza bliższa znajomość. To było 3 lata temu.
Za co ją kocham?
Anna ujęła mnie swoją uprzejmością i pracowitością. Bardzo podoba mi się również jej zapobiegliwość i ciekawość świata. Te cechy charakteru są dla mnie tak samo ważne, jak uroda.
Najważniejsza tradycja
Przykładam wielką wagę do tradycji, dlatego zarówno oświadczyny, jak i zaręczyny odbyły się zgodnie z uświęconymi zwyczajami.
Najpierw oświadczyłem się żonie, a później spotkaliśmy się z rodzicami, ja byłem z mamą, bo ojciec już nie żyje. Przedstawiliśmy rodzicom nasze plany i prosiliśmy o błogosławieństwo. To, że jestem burmistrzem, nie miało żadnego znaczenia. Najpierw jest się synem i mężem, potem dopiero burmistrzem.
Zaręczyliśmy się w październiku 2003 roku i już wtedy, z rocznym wyprzedzeniem, załatwiliśmy sprawy związane z uroczystością ślubną i weselną.
Ślub i wesele
Najbardziej chcieliśmy, żeby nasz ślub był naszym prywatnym świętem. Pragnęliśmy, żeby uroczystość ta odbyła się tylko w gronie rodzinnym i skromnie, bez przepychu i przesadnego wystroju. Zaprosiliśmy praktycznie tylko najbliższą rodzinę. Dlatego bardzo zdenerwował nas dziennikarz "Kulisów Powiatu", który bez pozwolenia wtargnął do kościoła, i w środku robił nam zdjęcia. Mógł przynajmniej zapytać o pozwolenie, a tak przeszkadzał w mszy świętej. Mszę św. celebrował i ślubu udzielił nam proboszcz ks. Józef Dziuk.
Uroczystość weselna odbyła się w sali OSP w Skrońsku. Na weselu bawiło się ok. 80 osób.
Jakim samochodem jechaliśmy do ślubu? Po prostu poprosiliśmy wujka panny młodej, żeby zawiózł nas do ślubu swoim fordem mondeo.
Podział ról w domu
Czy burmistrz zmywa w domu naczynia?
Oczywiście, a dlaczego miałbym nie zmywać? Pomagamy sobie z żoną , wzajemnie się uzupełniamy. Jeżeli trzeba, to zmywam, odkurzam, natomiast nie gotuję. Jakoś tak jest, że gotują u nas kobiety i nie wtrącam im się w kuchni. Jem to, co mi podadzą. Teraz najczęściej gotuje mama, która robi np. pyszny rosół.
Na razie mieszkamy z rodzicami w domu rodzinnym w Pawłowicach, ale budujemy własny dom w Gorzowie Śląskim. Wtedy dowiem się, jakie są specjały kulinarne mojej żony. Na razie przygotowuje mi pyszne śniadania i kolacje.
Notował MD (OGP 9 /69/ 1-5 XI 2004)
GÓRA
|