Oleska Gazeta Powiatowa. Miesięcznik społeczno-kulturalny. Wydawca: COCON Systemy Komputerowe.

OLESKA GAZETA POWIATOWA
Raporty z Powlęcina [5]
"Głos Powlęcina"
      Z ogromnym zainteresowaniem, często szczegółowo, wielu badaczy śledzi publikacje na łamach wiejskich i małomiasteczkowych periodyków. Ich wszystkich zainteresuje zapewne, co dzieje się na stronach powlęcińskiej prasy ...
      "W naszym kraju coraz gorzej. Elity rządzące dbają tylko o swoje własne interesy i zagrabiają olbrzymie pieniądze z budżetu państwa do własnych kieszeni. Rząd mniejszościowy nie jest w stanie poprawnie sterować państwem w tak trudnym położeniu ekonomicznym. Osoby najbardziej odpowiedzialne za losy narodu są podejrzane o malwersacje, afery korupcyjne itd. Jak długo jeszcze przyjdzie nam żyć w kraju, w którym partie rządzące dyktują nam warunki, w którym rolnika nie stać na podstawowe produkty, w którym uprawianie roli przestało być zawodem opłacalnym i przynoszącym zaszczyt?"
      Tak oto głosem pełnym zgryzoty pytają świadomi mieszkańcy Powlęcina na łamach "Głosu Powlęcina" - dodatku do gminnego "Kłosa". Polityczne uświadomienie jest atutem mieszkańców wioski. Utożsamiają się oni głównie z opozycją wobec idącego w złym kierunku prądu politycznego. Zaczęło się od pana Wrońskiego, który stał się posłem na sejm. Obrotny gospodarz odnalazł trochę czasu poza uprawą swojego trzyhektarowego pola oraz hodowlą trzody chlewnej w liczbie dwudziestu (największa hodowla w całym Powlęcinie) i pomijając szczebel polityki lokalnej, zajął się losami kraju. Zorientowawszy się szybko w środowisku parlamentarnym zaczął przekonywać swoich sąsiadów, że świat wielkiej polityki nie jest tak skomplikowany, jak może się wydawać. Stał się wkrótce swego rodzaju mediatorem pomiędzy Powlęcinem a Warszawą. Procesy zachodzące na szczytach władzy stały się jasne dla każdego mieszkańca Powlęcina. Nic zatem dziwnego, że pod wpływem agitacji Wrońskiego nasi bohaterowie zaczęli udzielać się w walce o respektowanie praw każdego obywatela. Każdy przyczyniał się na swój sposób.
      Pani Krępowa po wielu dniach analizy ruchu ulicznego Powlęcina stwierdziła, że wtorek jest dniem, kiedy natężenie ruchu jest największe. Któregoś słonecznego wtorku, kiedy przez Powlęcin do godz. 13:00 przejechały już trzy samochody, rozpoczęła swój marsz protestu od jednego pobocza do drugiego. Blokada Krępowej nie przyniosła pożądanego efektu, gdyż, jak to bywa w życiu, obliczone prawdopodobieństwo nie pokryło się z rzeczywistością i do końca dnia nie przejechało już żadne auto. Jedynie pan Wiertyk wracający właśnie na rowerze z odwiedzin u swojego przyjaciela musiał stać przez trzy godziny 600 m przed swoją bramą. Znany jest on ze swej tolerancji i zrozumienia dla problemów innego człowieka, więc wyrozumiale czekał.
      Pani Ledakowa z kolei błyskawicznie utworzyła Partię Kobiet Świadomych z Małych Wiosek Opolskich (PKŚMWO), w którym stymulowała lokalny patriotyzm powlęcianek. Pan Wroński stał się wyrocznią i ideologicznym przywódcą walczącego Powlęcina. Jego parlamentarna mądrość umożliwiała mu organizację powlęcian w zwarte struktury opozycji. Wkrótce na murach domów Powlęcina zauważyć było można znaczek Powlęcin Walczący rysowany niezręcznie kredą, z charakterystycznym "W" w kształcie wideł...
      Na drugiej stronie "Głosu Powlęcina" przeczytać z kolei możemy (apolityczne tym razem) porady pani Ledak: "Nacieranie łydek ćwikłą zapobiega tworzeniu się żylaków w wieku dojrzałym."...
     
Kamil Pecela (OGP 54 / maj 2003)
Drukuj stronę
     GÓRA