Olesno, Lasowice Wlk, Dobrodzień, Praszka, Gorzów Śląski, Radłów, Rudniki, Zębowice |
Komunijne wspominki Dzień I Komunii Świętej ma swoją symbolikę, towarzyszą mu przeżycia mistyczne, oparta na dogmatach religijnych. Pod tym względem zawsze jest on taki sam, niezależnie od miejsca i czasu. Zmieniać się mogą stroje, sposoby świętowanie tej uroczystości - jej sens i istota pozostają wciąż takie same. Do pierwszej Komunii św. przystępowałam w 1950 r., we wrześniu, miałam wtedy 9 lat. - wspomina Teresa Maciejok - Do uroczystości przygotowywał nas ówczesny proboszcz oleski, ks. Niesłony. To były zupełnie inne czasy niż dzisiaj. Panowała powojenna bieda, liczył się każdy grosz. Pamiętam, że wszystko co potrzebne było do I Komunii, a więc ubranie, buty, świeczkę, mama kupiła za pieniądze, które zarobiłyśmy na zbieraniu jagód. Do lasu chodziła cała rodzina. Było warto. Miałam piękną, białą sukienkę, we włosach kokardy, dostałam nawet nowe skórzane buty. Większość dzieci szła w tenisówkach. Dzisiaj jest inaczej. Można kupić najbardziej różnorodne sukienki, garnitury, ozdoby. Wszystko jest nowe, delikatne, czasami bardzo strojne. Nasze sukienki musiały być przede wszystkim praktyczne. Chodziło się w nich jeszcze długo potem: w niedzielę do kościoła, na nabożeństwa majowe, procesje Bożego Ciała. Miały na dole specjalne zakładki, które można było odwijać, aby przedłużyć sukienkę. Później najczęściej farbowało się je i nosiło tak długo, aż była albo za mała, albo zbyt zniszczona. Moją sukienkę mama przefarbowała na zielono. - opowiada pani Teresa - Niektóre dzieci miały z okazji I Komunii św. wystawne przyjęcia, ale w większości domów były to skromne spotkania najbliższej rodziny. Pamiętam, że mama przygotowała obiad i upiekła ciasta. Prezentów też nie było takich, jak dzisiaj. Od właściciela domu dostałam czekoladę nadziewaną i trochę pieniędzy. Ale byłam bardzo zadowolona, bo mama dołożyła mi i mogłam za to zrobić sobie zdjęcie - pamiątkę I Komunii św. - dodaje pani Teresa - Moda wtedy też była inna. Nie było długich sukienek, a wszystkie dziewczynki miały wianki zrobione z mirty, którą ozdabiano także ubranie i świeczki. Mimo że od tamtych chwil minęło już wiele lat, wciąż je doskonale pamiętam i często wspominam oglądając swój rodzinny album ze zdjęciami. Mariola Flank (fragment tekstu z OGP 41 / maj 2002) |