Oleska Gazeta Powiatowa. Miesięcznik społeczno-kulturalny. Wydawca: COCON Systemy Komputerowe.

OLESKA GAZETA POWIATOWA
Pomoc z biegem lat ...
Encyklopedia określa pomoc społeczną jako "system świadczeń istniejący w naszym kraju w ramach zabezpieczenia społecznego". Podstawowym celem pomocy społecznej jest zaspokojenie potrzeb życiowych osób niezdolnych do pracy z różnych powodów, np. wieku, inwalidztwa. Kierowana jest zwykle do ludzi, którzy nie mają własnych środków utrzymania ani możliwości korzystania z pomocy rodziny. Szczególnie istotne jest zapewnienie opieki ludziom, którym nie może pomóc najbliższa rodzina. Działalność taką od lat prowadzą ludzie w habitach. Przedstawiamy historię działalności sióstr służebniczek NMP w Borkach Wielkich i elżbietanek w Gorzowie Śląskim.

Dom Pomocy Społecznej w Borkach Wielkich.
Już od ponad siedemdziesięciu lat Siostry Służebniczki Najświętszej Maryi Panny jeden ze swoich domów zakonnych mają w Borkach Wielkich. Od tego też czasu prowadzą w Borkach dom opieki dla ludzi chorych, samotnych i starych.
      1.
      Ten najliczniejszy w Polsce zakon żeński założony został w 1850 roku. Założycielem Zgromadzenia był, beatyfikowany przez Papieża Jana Pawła II w 1999 roku, Edmund Bojanowski. Charyzmat zgromadzenia to głównie opieka na dziećmi najbardziej jej potrzebującymi poprzez prowadzenie przedszkoli, ochronek, zakładów dla niepełnosprawnych. To również służba ludziom chorym, biednym i starszym, duszpasterstwo parafialne poprzez prowadzenie zakrystii, czuwanie nad muzyką kościelną. Siostry pracują też na misjach. Historia (czas rozbiorów, Kulturkampf) sprawiła, że Zgromadzenie dzieli się obecnie na cztery odrębne zrzeszenia. Siostry pracujące w Borkach Wielkich należą do gałęzi Śląskiej z Domem Generalnym we Wrocławiu i Prowincjonalnym w Leśnicy koło Góry św. Anny na Opolszczyźnie.
      Do Borek pierwsze siostry służebniczki przybyły 13 czerwca 1931 roku. Zamieszkały w domu pana Wróbla (obecnie mieszka tam rodzina Freier), wcześniej w tym domu mieszkali pierwsi franciszkanie przed wybudowaniem klasztoru. W tym samym roku oddano do użytku duży, nowy budynek szkoły. Nadarzyła się więc okazja do zakupu budynku starej szkoły. Był to budynek parterowy, ale już murowany. Powstał w 1894 roku. Zgromadzenie budynek zakupiło jeszcze w 1931 roku. Z zapisów w kronikach zachowała się wzmianka, że w tamtym okresie w Borkach funkcjonowała szkoła zawodowa dla dziewcząt. Pieczę nad nią sprawowały siostry służebniczki. Po przeprowadzce siostry otwarły również oddział przedszkolny oraz zaczęły przyjmować pierwszych podopiecznych wymagających stałej opieki.
      2.
      W 1945 roku, po wkroczeniu wojsk radzieckich, Dom Zgromadzenia zajęło wojsko. Siostrom i ich podopiecznym udzieliła schronienia rodzina Franciszka Kostorza z ulicy Ligendzy. Po przejściu frontu siostry powróciły do siebie. W 1947 roku w domu opieki było już 35 osób. Po wojnie, jak mówi Wanda Chmielewska, nieocenioną pomoc siostry niosły wszystkim mieszkańcom w zakresie podstawowej opieki medycznej. Nie było lekarzy, pielęgniarek, lekarstw. Siostry leczyły różnego rodzaju ziołami i, co również bardzo ważne dobrymi, radami. Faktycznie pomocy medycznej siostry udzielały mieszkańcom aż do lat siedemdziesiątych. Zakład opieki prowadzony przez siostry został podporządkowany "państwowemu" Caritasowi. Do lat 90. w salce parafialnej siostry prowadziły katechezę dla dzieci przedszkolnych i klasy pierwszej szkoły podstawowej.
      Jak zaznacza przełożona boreckiego Zgromadzenia, siostra Roberta, zakonnice zawsze uczestniczyły w życiu parafii. Od wielu lat troszczą się o bieliznę kościelną i szaty liturgiczne. Od ponad trzydziestu lat przygotowują jeden z ołtarzy na Boże Ciało, a przed nim wielki (ok. 25 do 30 m2) kwietny dywan. Co roku o innym kształcie i wzorze. Kwietne dywany to pomysł siostry Stanisławy wprowadzony w życie pod koniec lat sześćdziesiątych.
      3.
      Ze względu na wciąż rosnące potrzeby Dom Zakonny w latach powojennych był kilkakrotnie rozbudowywany. Obecny, dwupiętrowy w niczym nie przypomina tego zakupionego w 1931 roku. W ubiegłym roku, w miejscu wyburzonego wcześniej budynku gospodarczego wybudowany został kolejny dwupiętrowy budynek z pomieszczeniami dla podopiecznych zakładu. W tym roku zaplanowano połączenie obydwu budynków łącznikiem.
      - Ubiegłoroczna budowa - wyjaśnia siostra Notburga, dyrektor boreckiego Domu Pomocy Społecznej - wymuszona została wymogami unijnymi, które jako zakład musimy spełniać. Chodzi głównie o poprawę standardu pobytu podopiecznego, zwiększenie minimum metrażowego na jedną osobę. Tak więc, mimo że obok stoi nowy wysoki budynek, to niestety nie uzyskaliśmy nowych miejsc. Trzeba też przyznać, że budowniczowie z poprzednich dekad nie zwracali szczególnie uwagi na funkcjonalność budynku pod kątem osób niepełnosprawnych, chociażby to, z ilu schodów muszą korzystać.
      Ubiegłoroczna budowa prowadzona była ze środków własnych Zgromadzenia Sióstr NMP, przy pewnym wsparciu życzliwych sponsorów.
      Obecnie w domu są miejsca dla 43 podopiecznych i tyle też osób przebywa w zakładzie. Poza miejscami dla pensjonariuszy jest duża stołówka pełniąca też rolę świetlicy (w tym roku wygospodarowane zostaną dwa oddzielne pomieszczenia na stołówkę i świetlicę). Są oczywiście pomieszczenia klasztorne dla sióstr i pomieszczenia socjalno-gospodarcze. W domu mieści się też kaplica, w której dwa razy w tygodniu oraz każdy dzień świąteczny odprawiana jest msza św. Kapelanem sióstr jest o. Metody z miejscowego klasztoru franciszkanów. W każdy drugi czwartek miesiąca siostry zapraszają mieszkańców na całodzienną adorację Najświętszego Sakramentu. Dwa razy w roku odbywa się adoracja nocna.
      Podopieczni mają do dyspozycji ogródek rekreacyjny z oczkiem wodnym, prowadzona jest terapia zajęciowa. Dom ma charakter otwarty, każdy, o ile pozwala mu na to stan zdrowia, może wychodzić na spacery, do kościoła, do sklepów.
      Nie wszyscy pensjonariusze to osoby całkowicie samotne. Część posiada nawet duże rodziny. Wiele jednak osób przyjeżdża w odwiedziny. Są to bliscy bądź dalecy krewni, niekiedy byli sąsiedzi i znajomi. Niektórzy podopieczni na kilka dni, np. na święta, są zabierani przez swoich krewnych.
      4.
      Wiele lat liczy sobie współpraca ze szkołą.
      - Kiedyś odwiedzaliśmy się okazjonalnie - mówi Anna Meryk, dyrektorka szkoły podstawowej - Były wystawiane jasełka, przychodziliśmy z gaikiem, itp. Od roku nasza współpraca zacieśniła się. Odwiedzamy się znacznie częściej i bez specjalnych okazji. Część dzieci lubi przychodzić również popołudniami, spędzając wiele czasu na rozmowach ze starszymi ludźmi.
      Od dwóch lat Dom Pomocy Społecznej prowadzony przez Siostry Służebniczki podlega Ministerstwu Pracy i Polityki Społecznej, jest jednak zakładem niepublicznym. Wcześniej, od początku lat dziewięćdziesiątych, podlegając Ministerstwu Zdrowia dom nazywał się Zakładem Opiekuńczo-Leczniczym.
      - Osoby do naszego domu - wyjaśnia s. Roberta - kierowane są poprzez Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Oleśnie po wcześniejszym zgłoszeniu przez poszczególne gminne ośrodki pomocy społecznej. Obecnie na miejsce u nas czeka 10 osób. W ostatnich latach przyjmowani są ludzie głównie z naszego powiatu. Wcześniej kierowano niemal z całego województwa. Osoba, która zostaje przyjęta, 70 % swojej emerytury przekazuje na swoje utrzymanie. Przyjmowani są jednak wszyscy, również i ci, którzy mają tylko małe zasiłki. Siostry otrzymują również dotację z budżetu państwa. Ta jednak starcza tylko na wynagrodzenia dla pracowników. W zakładzie zatrudnionych jest bowiem 15 osób świeckich. W klasztorze jest obecnie 8 sióstr, które opiekują się podopiecznymi, prowadzą administrację, kuchnię, uprawiają ogródek. Część sióstr ma wykształcenie medyczne. Tej zimy zakonnice zapewniły również miejsce dla kobiet bezdomnych z terenu powiatu. Przyjęto jedną kobietę chorą i samotną.
      Siostry zapewniają, że użyczą schronienia każdemu potrzebującemu, bez względu na jego zamożność.
      Hubert Imiołczyk (OGP 54 / maj 2003)

Sto lat Elżbietanek w Gorzowie Śląskim
Zgromadzenie sióstr św. Elżbiety powstało w Nysie w 1842 r. Dom Generalny sióstr mieści się w Rzymie. Dzięki staraniom proboszcza Maksymiliana Hahnela w 1903 r. siostry elżbietanki przybyły również do Gorzowa Śląskiego. Przez te wszystkie lata niosą pomoc potrzebującym - w czas wojny i w czas pokoju.
      Na miejsce ich pobytu proboszcz przeznaczył wikarówkę, budynek służący za mieszkanie dla wikarego, znajdujący się dziś przy ulicy Kluczborskiej 15. Od dnia 31 XII 1903 r. zamieszkały w nim trzy siostry zakonne, przybyłe z domu macierzystego Sióstr Elżbietanek we Wrocławiu, były to: Tekla (Bartłomieja) Olszok - przełożona domu, Józefa (Walstana) Spott oraz Marcjanna (Edgara) Siudzińska. Głównym zadaniem sióstr od początków funkcjonowania placówki była opieka nad chorymi i ubogimi oraz katechizacja dzieci. Od 1905 r. siostry miały też upoważnienie na prowadzenie przedszkola dla ok. 100 dzieci oraz dziewczęcej szkoły kroju i szycia. Miasto płaciło siostrom za ich pracę 150 marek rocznie, a mieszkańcy i probostwo darzyło je wielkim zaufaniem i wsparciem. Do dziś prace sióstr są wielkim błogosławieństwem dla wszystkich mieszkańców.
      W okresie I wojny światowej, szczególnie w latach 1914-1916 urządziły siostry w domu zakonnym lazaret i zajmowały się chorymi na tyfus. Nawet na czas II wojny nie zawiesiły swej działalności, niosąc potrzebującym pomoc. Jednak w styczniu 1945 r. w związku ze zbliżaniem się frontu siostry otrzymały nakaz ewakuacji. Kiedy wróciły po 5 miesiącach z domu macierzystego w Nysie okazało się, że gorzowski klasztor zajmuje wojsko rosyjskie. Tymczasowo, od maja do czerwca, znalazły lokum najpierw w Zofiówce , następnie w domu towarowym pana Piegzy i dopiero w listopadzie 1945 r. wróciły do spustoszonego domu zakonnego. Kontynuowały ambulatoryjną pielęgnację chorych, ubogich i wysiedlonych, zajęły się pracami w kościele i w katolickich stowarzyszeniach. Po 1947 r. coraz bardziej ich charytatywno-opiekuńcza działalność ograniczana była przez władze komunistyczne, która wysuwała wobec sióstr oskarżenie o szerzenie niemczyzny i współpracę agenturalną.
      Najtragiczniejszym w historii gorzowskiego klasztoru był dzień 3 VIII 1954 r., związany z tzw. dekretem wywłaszczeniowy. Wczesnym rankiem (4-5 godz.) pod klasztor podjechały ciężarówki z funkcjonariuszami UB. Siostry zmuszono do natychmiastowego spakowania kilku najbardziej niezbędnych rzeczy i wywieziono do izolowanego obozu pracy w Kobylinie (woj. poznańskie). Bolesnym był fakt, iż rankiem następnego dnia klasztor został doszczętnie ograbiony. Wśród zesłanych były wówczas siostry: Eutalia Ising, Berchmana Filla, Koleta Gersz, Viola Weinert, Sewera Kamrowska. Kiedy radośnie witane przez mieszkańców siostry wróciły z Kobylina 30 XII 1956 r. nie oddano im całego domu. Zamieszkały tylko na piętrze, gdyż na parterze w 1954 r. władze gminne zorganizowały ośrodek zdrowia. Długo trwały też urzędowe pertraktacje nakazujące płacić zakonnicom wysoki czynsz i podatek dochodowy, mimo iż na etacie pracowała tylko jedna katechetka, a budynek ponad 20 lat eksploatowany przez ośrodek zdrowia wymagał niezbędnych remontów. Dopiero w 1960 r. umorzono siostrom czynsz, a w 1978 r. zwrócono cały budynek z ogrodem.
      Obecnie przebywają w Gorzowie siostry: Aldona Duczmal (przełożona, katechetka, zakrystianka), Juwencja Kopytek (pielęgniarka) i dwie emerytki: Zenona Świerczek, Bernarda Szpakowska. Od X 1992 r. przy klasztorze mieści się stacja opieki "Caritas".
      Mirosława Lachowska-Fabiś (OGP 54 / maj 2003)
Drukuj stronę
     GÓRA