Zwierzęta na ziemi oleskiej (28) Nadrzewne akrobatki (wiewórki)
W przeciwieństwie do zwierząt rzadkich i nierzucających się w oczy, ruchliwe, rude wiewiórki znane były od wielu pokoleń. Z ich widokiem oswajaliśmy się od dziecka, a każdy wypad do parku miejskiego był spotkaniem z tymi zwinnymi, przemiłymi akrobatkami, często ufnieimg/ przyjmującymi orzeszki z naszych rąk. Dlaczego dzisiaj nie spotykamy już wiewiórek. Czyżby wyginęły?
1.
Wiewiórki w oleskim parku były jeszcze w latach 70., ale niekorzystne zmiany zmusiły je do migracji. Nie musza żałować, ze wyniosły się z parku, gdzie zamiast orzeszków sypia się butelki, puszki po piwie, a hałas miejski i gwar kolonii gawronów dopełniają obraz współczesnych zmian. Wiewiórek szukajmy więc w lasach i borach będących ich naturalnym środowiskiem, w którym znajdują pożywienie i ciszę.
Kiedy i jak ich szukać? Najlepiej wiosną lub zimą, w ciepłe, słoneczne dni. Trzeba szukać śladów ich bytności. Wiosną i latem to objedzone trzpienie szyszek i łusek zalęgające pod świerkami i sosnami, nadgryzione grzyby ze śladami siekaczy; czasem da się usłyszeć ostre "czuk czuk" - to ich głosy. Zimą o obecności wiewiórek świadczą charakterystyczne gniazda z gałęzi i suchych liści widoczne w bezlistnych koronach drzew, tropu i świeże łuski na śniegu.
Gdy zobaczycie wiewiórkę, obserwujcie ją w bezruchu i ciszy; wzrok ma ona słaby, lecz słuch i węch doskonałe! Jej akrobatyczne umiejętności mogą przyprawić o zawrót głowy. Biega po drzewach, śmigając to w górę, to w dół lub wkoło pnia, balansuje na cienkich gałązkach w koronach drzew lub wykonuje dalekie, precyzyjne skoki miedzy drzewami. gdy zeskoczy na ziemię, biega nie mniej zwinnie, długimi susami. Łatwość tych ewolucji zawdzięcza niskiej wadze i puszystemu ogonowi pełniącemu role steru i balansu.
Nie wszystkie wiewiórki są rude, znane są ich dwie odmiany. W lasach można napotkać rude, żywiące się orzechami, buczyną, żołędziami. W ciemnych lasach iglastych można ujrzeć wiewiórkę czarnobrunatną lubiącą nasiona świerku i sosny. Na skutek krzyżowania się tych dwóch odmian powstały mieszańce w różnych odcieniach brązu.
Ciekawostką jest historia wiewiórki szarej (Sciurus carolineus), mieszkanki Ameryki Płn., która w ilosci 35 osobników sprowadzono w 1889 r. do Anglii. Gatunek okazał się tak ekspansywny, ze wyparł wiewiórki pospolite z lasów liściastych i zdominował je; dzisiaj liczy miliony osobników. Zachodzi obawa, ze goście rodem z USA mogą w przyszłości zagrozić naszym wiewiórkom.
Na razie mają one inne kłopoty i rodzimych wrogów. Ich liczebność uzależniona jest od owocowania drzew i ulega dużym wahaniom. Lata nasienne, obfitujące w owoce rozdzielone są nieraz długimi latami głuchymi, słabego owocowania. Ostatnie pięć lat było latami głuchymi - wiewiórki głodowały, wiele z nich zginęło. Aby przeżyć, muszą dziennie obłuskać i zjeść 10-15 szyszek świerkowych, najbardziej pożywnych, lub zastępczo 100-150 szyszek sosnowych. Jeśli ich nie ma, zjadają wszystko, co popadnie, a i to w czasie mroźnych zim nie wystarcza. Zajadłymi wrogami dziesiątkującymi wiewiórki są kuny leśne (tumaki) i jastrzębie, których coraz więcej w lasach.
2.
O tym, że wiewiórki łatwo się oswajają, wiedziałem od dziecka, podziwiając wiewiórkę Basię, która odwiedzała mieszkanie moich cioć w Rabce. Do pokoju na piętrze Basia Dostawała się, skacząc z modrzewia na balkon, a gdy zastawała drzwi zamknięte, drapała w nie i popiskiwała. W kuchni czekała na nią miseczka z orzechami i ciasteczkami. Biada, gdy ich nie było! Basia zabierała się do przeszukiwania wszelkich zakamarków. Ta przyjaźń trwała latami, a jedno z jej dzieci z jesiennego miotu, mała, zabiedzoną Biedkę, kuzynka przewiozła w kartonie do Bytomia, gdzie u babci Biedka spędziła zimę. Pamiętam Biedkę siadającą babci na ramieniu lub zwiniętą w kłębek na podołku drzemiącej w fotelu babci. Odchowana, wiosna wróciła (też w kartonie) do Rabki, gdzie widywaliśmy ją w alei parku zdrojowego biorącą łakocie z rąk kuracjuszy.
Po latach, już w Oleśnie, moje dzieci miały to szczęście oglądać i karmić oswojone wiewiórki z oleskiego parku. A było ich też pełno i w parkach, i w lasach, z których słynie nasz powiat. W lesie koło Wysokiej spotkałem rudą wiewiórkę, nazywaną Kitka, która stała się moją ulubienicą. Wędkując na gliniaku ZOZ, zdybałem ją, gdy wykradała kukurydze z puszki zostawionej na stole. O tym, ze ginęły różne zanęty na ryby, wiedziałem od dawna i obwiniałem o to wścibskie sójki, ale żeby wiewiórka !!?? Z ukrycia obserwowałem, jak wypycha ziarnami pyszczek i pędzi na sąsiadującą ze stołami brzozę, za moment wraca, by z nową porcja śmignąć na drzewo. Na brzozie odkryłem jej gniazdo lęgowe, do które znosiła te zapasy. Zacząłem ją dokarmiać, rozsypując ziarna pod drzewem i na stole, a Kitka już po krótkim czasie zbiegała z drzewa na mój widok, siadała na dachu barakowozu i dopraszała się kukurydzy, poświstując czuk-czuk. Z czasem poszerzyłem jadłospis, podają suszony chleb, kaszę, ziemniaki, herbatniki, a nawet groch. Ona zjadała wszystko, stad wiem, ze wiewiórki są wszystkożerne. Tę zażyłość trwającą dwa lata przerwał tragiczny finał: Kitka padła ofiarą jastrzębia, grasującego w tym lesie, który na koncie ma wiele wiewiórek, zajączków i jeszcze więcej gołębi grzywaczy, ale to już inna historia.
***
Na szczęście w lasach żyje jeszcze wiele wiewiórek, wiec warto ruszyć na ich poszukiwanie, pamiętając jednak, że w przeciwieństwie do tych z moich wspomnień, wszystkie są dzikie, nieufne i płochliwe. Uwijają się teraz, robiąc zapasy na zimę, bo dęby i buki obrodziły jak nigdy - tam ich szukajcie, są na pewno, jak ostatnie jesienne prawdziwki, jednak pospieszcie się, bo zbliża się sroga zima, a po niej wkroczy UE, a z nią pojawić się mogą wiewiórki szare... Andrzej Faliński (OGP 59 / listopad 2003)Literatura: A. Haber: Zoologia dla techników leśnych, Warszawa 1984; J. Reichholf: Ssaki. Leksykon przyrodniczy, Warszawa 1996. Ilustracje: znaczki ze zbiorów autora