Żurawie lato
Liczył sobie tydzień życia, gdy zmylił rodziców i znaleziono go na wiejskiej drodze. Nadano mu imię Wacek i stał się ulubieńcem rodziny Kanickich w Szumiradzie. Problem w tym, że Wacek jest żurawiem*. 1.
O tym, że u państwa Kanickich w leśniczówce Radomil w Szumiradzie pojawił się niecodzienny domownik powiadomił mnie nasz redakcyjny fotograf, Mirosław Dedyk. Gdy dotarłem tam 20 czerwca, zobaczyłem dorodnego młodego żurawia, wysokiego ponad 75 cm, już upierzonego, z rozwiniętymi lotkami skrzydeł. Dorosłych traktuje jak rodziców, dzieci jak rodzeństwo. Towarzyski, chodził za mną po podwórzu krok w krok, niczym psiak, ufny i oswojony. Skubał trawy, listki, łapał muchy, bez obaw dawał się dotykać i fotografować. To sympatyczne, ale niestety - wiedziałem, że bezpowrotnie stracił szansę na prawdziwą wolność w chwili, gdy wszedł w świat ludzi. Zatracił całkowicie dziki instynkt, tak typowy dla czujnych i płochliwych żurawi.
Czy można było coś zrobić, aby tak się nie stało? Myślę, że zaraz po znalezieniu należało go odwieźć, najlepiej kajakiem, do znanej wszystkim macierzystej ostoi, a rodzice znaleźliby i przyjęli go bez wahania.
Wacek urodził się (wraz z bratem lub siostrą) w pierwszej dekadzie maja, wśród oczeretów bagnistej doliny rzeczki Dobra w rezerwacie Smolnik. Jego rodzice, żurawie popielate od wieli lat wiernie powracają do swojej ostoi i wyprowadzają młode. W tym i w poprzednich latach miały po dwa młode, przez poprzednich pięć lat po jednym.
2.
Nasz maluch wędrowniczek liczył sobie tydzień życia, gdy zmylił rodziców i oddalił się z bagniska, aż znalazł się na wiejskiej drodze. Wacka znalazł tam sąsiad Ireneusza Kanickiego i przyniósł do leśniczówki. Jak uroczy wtedy był maluch był, pokazuje jedno z naszych zdjęć. Niedługo taki mały pozostał. Dobrze karmiony rósł jak na drożdżach. Gdy był głodny, wchodził do kuchni i plądrował garnki i talerze. Ten obyczaj pozostał mu do dziś, choć teraz jest bardziej gościem. Całymi dniami wędruje. Odkąd odkrył pożytek z posiadania skrzydeł, płoty nie stanowią dlań przeszkody. Gdy odwiedziłem Szumirad ostatnio, 18 sierpnia, wypatrywałem go bezskutecznie. Wacek powrócił do domu o zachodzie słońca - cały dzień gościł po sąsiedzku w parku pensjonatu "Szumirad", gdzie bawił się z dziećmi. W tym czasie widziałem jego rodziców, jak z drugim młodym szybowali nad stawem, trenując loty przed wrześniową wędrówką.
Pani Kanicka, świadoma niebezpieczeństw, nie ukrywa obaw o swojego pupila. Lisy i psy za płotem, samochody na szosie, niedługo zima. Gdzie znaleźć zimowe lokum dla tak dużego ptaka? Czym go zimą karmić?
Kontaktowałem się z ornitologiem z opolskiego ogrodu zoologicznego. Potwierdził, że ptak nie będzie mógł żyć na wolności, a najlepszym rozwiązaniem wydaje się umieszczenie go w zoo. Zapewniono mnie, że chętnie przyjmą tam Wacka.
Jeśli tak się stanie, poinformuję o tym czytelników OGP. I obym mógł zaprosić na spotkanie z Wackiem - w opolskim zoo.
Andrzej Faliński (OGP 46 / wrzesień 2002)
*Żurawie popielate - gatunek nieliczny i chroniony w Polsce. Duże ptaki o rozpiętości skrzydeł 240 cm, wysokości i długości ciała 130 cm, wadze 5-6 kg. Artykuł Andrzeja Falińskiego o tych ptakach publikowaliśmy w OGP 3/2001.
|